Według pułkownika Mohameda al-Obana, w chwili ataku oddział przemieszczał się w prowincji Abjan, na południu kraju, w stronę Adenu. Kontrolę nad tym miastem siły rządowe wierne prezydentowi Abd ar-Rabowi Mansurowi al-Hadiemu przejęły w środę.

"Rząd potępia atak Emiratów na siły rządowe" - napisał w oświadczeniu jemeński wiceminister spraw zagranicznych Mohammad Abdullah al-Hadrami. Podkreślił, że za ten atak "w pełni odpowiedzialne są ZEA".

W oświadczeniu opublikowanym na Twitterze jemeńskiego MSZ podkreślono, że śmierć poniosło również kilku cywilów. Nie podano jednak dokładnej liczby.

Rząd również wezwał do potępienia ataku Radę Bezpieczeństwa ONZ.

Reklama

Jemeński rząd poinformował w środę, że armia i siły bezpieczeństwa w pełni przejęły Aden. Wojsko odzyskało kontrolę nad pałacem prezydenckim i innymi częściami miasta oraz lotniskiem.

Oddziały wierne prezydentowi al-Hadiemu, który przebywa na wygnaniu w Arabii Saudyjskiej, bez trudności przejęły kontrolę także nad Zindżibarem w prowincji Abjan, 60 km na wschód od Adenu.

Aden stał się tymczasową siedzibą władz Jemenu po utracie stolicy, Sany, na rzecz rebeliantów z ruchu Huti z północy kraju.

W jemeńskiej wojnie domowej siły rządowe przeciwko rebeliantom Huti wspiera arabska koalicja dowodzona przez Arabię Saudyjską, w której skład wchodzą ZEA. Agencja AP zaznacza jednak, że kraj ten nigdy w pełni nie poparł Hadiego, w związku z zarzutami o powiązania z jemeńskim odłamem Bractwa Muzułmańskiego uznawanego w ZEA za organizację terrorystyczną. Zjednoczone Emiraty Arabskie wspierają więc w Jemenie głównie milicje separatystów z południa, którzy także walczą z Huti.

Cytowany przez AP badacz z londyńskiego think tanku Chatham House Farea al-Muslimi podkreślił, że choć ZEA już wcześniej zdarzyło się atakować jemeńskie siły rządowe, pierwszy raz rząd Jemenu otwarcie obarczył ten kraj odpowiedzialnością za atak. Zdaniem Muslimiego może to doprowadzić do rozłamów w koalicji.

W wyniku wojny w Jemenie śmierć poniosły dziesiątki tysięcy ludzi, a 3,3 mln musiało opuścić swoje domy. Wojna domowa, która przerodziła się w konflikt regionalny, zepchnęła ten najbiedniejszy kraj Półwyspu Arabskiego na skraj głodu; 24 mln Jemeńczyków potrzebuje pomocy humanitarnej.

>>> Czytaj też: Pekin militaryzuje Morze Południowochińskie? Sytuacja jest napięta