Przed siedzibą katalońskiego rządu - Generalitatu - w Barcelonie zamaskowani zwolennicy jedności Hiszpanii przez kilkadziesiąt minut rozrzucali tysiące symboli regionalnych separatystów, głównie żółte wstążki. Ujawnili, że wstążki te zostały zerwane zarówno z budynków publicznych, jak i z obiektów prywatnych w całej Katalonii.

W komunikacie wyemitowanym po proteście organizacja Els Segadors del Maresme poinformowała, że przeprowadzona przez nią akcja usunięcia separatystycznych symboli "służyła zarówno walce z zanieczyszczeniem środowiska, jak i skażeniem ideologii".

W marcu premier Katalonii Quim Torra dwukrotnie odmówił wypełnienia polecenia Państwowej Komisji Wyborczej (JEC), która nakazała mu usunięcie z miejsc publicznych separatystycznych symboli. Rozwieszane były one od 2017 r. na znak solidarności z osadzonymi w więzieniu dziewięcioma katalońskimi separatystami, w tym członkami byłego regionalnego rządu.

W piątek prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie odmowy wypełnienia tego polecenia JEC przed zaplanowanymi na 28 kwietnia wyborami parlamentarnymi w Hiszpanii. Wcześniej zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w związku z tą sprawą złożyła liberalna partia Ciudadanos.

Reklama

W środę Torra ostatecznie zapowiedział, że usunie z budynków publicznych symbole separatystów. Wyjaśnił, że nakłonił go do tego rzecznik praw obywatelskich Katalonii Rafael Ribo. Zalecił on Generalitatowi tymczasowe zdjęcie żółtych wstążek i flag zwolenników niepodległości regionu.

Wprawdzie Torra wydał polecenie katalońskim urzędnikom w sprawie usunięcia symboli, ale sam na budynku Generalitatu zawiesił transparent sugerujący, że Madryt próbuje ograniczać wolność wypowiedzi.

Za niezastosowanie się do polecenia JEC premierowi Katalonii grozi do 3 tys. euro grzywny oraz uznanie go przez hiszpański wymiar sprawiedliwości za niezdolnego do sprawowania urzędu publicznego.

Marcin Zatyka (PAP)