Zdaniem "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Merkel po porażce wyborczej chadeków w Hesji podjęła "jedyną słuszną decyzję". Trzymanie się dotychczasowego kursu oznaczałoby "dalszy upadek dla jej partii (CDU), partnerów (koalicyjnych - CSU i SPD) oraz dla niej samej jako kanclerza" - ocenia.

Swoją decyzją Merkel ożywiła niemiecką politykę, w której dwóm głównym siłom politycznym - chadekom i socjaldemokratom - groziło popadnięcie w "bezradność i rozpacz". Nie ma gwarancji, że utrzyma się na stanowisku kanclerza do 2021 roku - nie jest jasne, czy jej rezygnacja z szefowania CDU wystarczy, by notowania partii się poprawiły, a sam fakt, że pozostanie szefową rządu, "może na niektórych wyborców działać jak płachta na byka" - wskazuje "FAZ".

Nie wiadomo też, jakie wnioski z jej decyzji wyciągną koalicjanci - osłabiona SPD oraz siostrzana partia chadecka CSU. "Po odejściu Merkel z funkcji przewodniczącej (CDU) także (szefowi CSU Horstowi) Seehoferowi nie uda się raczej długo utrzymać na zajmowanym stanowisku" - ocenia "FAZ".

"Die Welt" pisze o decyzji Merkel jako o "odejściu regentki", która od lat dominowała na niemieckiej scenie politycznej. "Na końcu tej drogi (rządów Merkel - PAP) niemiecki krajobraz partyjny jest nie poznania i Merkel ma z tym dużo wspólnego" - podkreśla.

Reklama

"SPD sama ponosi winę za to, że obecnie stoi nad przepaścią, ale jest to też skutek polityki Merkel, która nie zostawiła socjaldemokratom żadnej przestrzeni. Triumfalny powrót Zielonych ma dużo wspólnego z zatrudnieniem (przez tę partię) inteligentnych współpracowników, ale też z tym, że polityka Merkel wytworzyła emocjonalną próżnię, która nie była w stanie wywołać żadnego entuzjazmu obywateli" - uważa gazeta. Także znaczący wzrost pozycji prawicowo-populistycznej AfD "Die Welt" uzasadnia zarówno "nieukierunkowanym gniewem" tych, którzy w liberalnej polityce migracyjnej Merkel upatrywali "upadku Zachodu", jak i tym, że "kanclerz nie chciała uczynić z migracji tematu wielkiej i otwartej debaty społecznej".

"Die Welt" ocenia, że CDU pod wpływem Merkel "zapomniała, czego chce". "Merkel wmanewrowała CDU w antyromantyczny pragmatyzm, który oddzielił partię od jej dziedzictwa i tradycji. (...) Konsekwentne postępowanie Merkel, która pragmatyzm pomyliła z poczuciem odpowiedzialności, doprowadziło (CDU) do utraty kulturowego rdzenia" - wskazuje.

Według gazety CDU stoi przed wyborem nowego kierunku i musi przede wszystkim rozliczyć się z "porażką państwa i partii latem 2015 roku", w szczytowej fazie kryzysu imigracyjnego. "Jeśli CDU chce odebrać swoich wyborców AfD, nie może naśladować coraz bardziej radykalizującej się prawicy, lecz musi rozbroić i uporządkować lęki, problemy i obawy obywateli", a także "przyjąć do wiadomości, że istnieją miliony wyborców, którzy takiej (dotychczasowej) polityki (migracyjnej CDU - PAP) nie chcą i nigdy nie chcieli".

Zdaniem "Sueddeutsche Zeitung" w normalnych czasach Merkel zdecydowałaby się odejść po trzech kadencjach, ale w 2017 roku "czuła się zobowiązana (kontynuować) w obliczu nowego, nieobliczalnego prezydenta USA i szalejącego na świecie nacjonalizmu". Jej decyzję o odejściu z polityki "SZ" ocenia jako słuszną; to "próba uporządkowanego ustabilizowania resztek władzy na niezbyt długi okres przejściowy".

"SZ" pisze, że w UE odejście Merkel było spodziewane, ale jego konkretny termin już nie. Według gazety Bruksela czeka teraz na to, "kto jako szef CDU stanie u boku Merkel i jak blisko będzie ona z tą osobą współpracować". "Wiele bowiem wskazuje na to, że Merkel będzie miała odtąd w Brukseli osłabioną pozycję" w kwestiach takich, jak reforma strefy euro czy unijna polityka migracyjna. Zdaniem "SZ" Merkel w tej ostatniej sprawie będzie obstawać przy swojej dotychczasowych postulatach (m.in. uporządkowanie migracji), ale "możliwe, że będzie zmuszona do pójścia na ustępstwa wobec krajów Europy Wschodniej", przeciwnych przyjmowaniu migrantów czy - jak Węgry - chcących zamykać granice.

Berliński "Tagesspiegel" pisze, że zagraniczni politycy "podziwiają Merkel i z niepokojem obserwują jej odejście".

"Merkel ucieleśnia wizerunek Niemiec jako partnera gotowego do wspólnego rozwiązywania konfliktów i godnego zaufania. Za granicą niewielu podziela panujące w Niemczech przekonanie, że kanclerz jest zmęczona i że po 13 latach na tym urzędzie jej zmiana była potrzebna od dawna" - podkreśla dziennik. Jak dodaje, europejscy partnerzy doceniali opanowanie Merkel na szczytach UE i podczas różnych kryzysów - "od euro, przez odchodzenie Polski i Węgier od europejskich wartości, po poszukiwanie rozwiązań w sprawie wojny na Ukrainie".

"Jako jedyny z odejścia Merkel cieszy się pewnie prezydent Rosji Władimir Putin" - pisze "Tagesspiegel". "To ona utrzymywała jedność Europy w sprawie antyrosyjskich sankcji, to ona była obecna przy rozmowach pokojowych w Mińsku (ws. konfliktu w Donbasie - PAP) i na innych kryzysowych spotkaniach. Swoim partnerom w rozmowach z ostatnich 13 lat mogła przypominać, co zostało wówczas ustalone. Wraz z jej odejściem wszystko to się skończy" - konkluduje.

Gazeta przypomina, że w 2004 roku Gerhard Schroeder zrezygnował z szefowania swojej partii SPD, ale zachował stanowisko kanclerza, podobnie jak ogłosiła to teraz Merkel. Ocenia jednak, że o ile Schroeder chciał po prostu wyzwolić się z ograniczeń swojej partii i utrzymać u władzy, o tyle Merkel swoją decyzją wyznacza "początek zejścia ze sceny politycznej, które sama zaplanowała".

"Bild" jako polityczne dziedzictwo Merkel wskazuje osłabienie CDU i odejście wielu wyborców chadecji do AfD na znak protestu wobec jej polityki migracyjnej. Zaznacza jednak, że "Niemcom obecnie powodzi się tak dobrze, jak nigdy wcześniej, i to również jest spuścizna Merkel", ostrzega jednak, że "wielu dostrzeże to dopiero wtedy, gdy era Merkel dobiegnie końca".

Tabloid ten pisze również, że od tygodni niewielka grupa członków kierownictwa CDU przygotowywała się do tego, by po spodziewanym złym wyniku CDU w Hesji postawić Merkel ultimatum w sprawie jej odejścia i skłonić ją, by na partyjnym zjeździe w Hamburgu nie ubiegała się ponownie o przewodnictwo w ugrupowaniu. Wśród polityków związanych z tą grupą "Bild" wymienia m.in. przewodniczącego Bundestagu Wolfganga Schaeublego, wiceszefa CDU Thomasa Strobla i unijnego komisarza Guenthera Oettingera.

"Bild" podkreśla, że Merkel wbrew zwyczajowi nie wystąpiła publicznie w powyborczy wieczór w niedzielę i o swoich planach odejścia, niekonsultowanych we własnej partii, poinformowała dopiero w poniedziałek szefów partii koalicyjnych, Seehofera z CSU i Andreę Nahles z SPD.