"Misja zakończyła się sukcesem, cele zostały starannie dobrane i co podkreślam nie odnotowano żadnych incydentów między naszymi siłami a innymi siłami, które są aktywne w tym regionie" - powiedziała na konferencji prasowej szefowa resortu obrony.

"Wszystkie nasze pociski trafiły w cel" - dodała Parly.

Szef francuskiego sztabu generalnego generał Francois Lecointre, który razem z Parly uczestniczył w konferencji prasowej, dodał, że syryjski system obrony przeciwlotniczej wykazał się "bardzo ograniczoną" skutecznością. Generał odrzucił rosyjskie zapewnienia, że syryjska obrona powietrzna podczas sobotnich nalotów przechwyciła 71 pocisków rakietowych koalicji spośród łącznie 101 odpalonych.

Według Lecointre'a nie ma powodu wątpić, że w wyniku ataku nie było przypadkowych ofiar.

Reklama

Wcześniej w sobotę minister Parly przekazała, że siły francuskie zaatakowały w Syrii główny ośrodek badawczy i dwa ośrodki produkcyjne związane z programem broni chemicznej. Łącznie wystrzelono 12 pocisków rakietowych.

Według odtajnionego raportu, Francja po zapoznaniu się z analizą techniczną ogólnie dostępnych źródeł i "wiarygodnych informacji wywiadowczych" stwierdziła, że atak chemiczny na szpital w Dumie koło Damaszku został przeprowadzony przed tygodniem przez syryjskie siły rządowe.

Połączone wojska amerykańskie, brytyjskie i francuskie przeprowadziły nad ranem w sobotę serię nalotów w Syrii w ramach akcji odwetowej za użycie broni chemicznej podczas ataku z 7 kwietnia w mieście Duma na wschód od Damaszku; zginęło wówczas ponad 60 osób. Operacja koalicji rozpoczęła się w sobotę o godz. 4 czasu lokalnego w Syrii (godz. 3 w Polsce). Siły zbrojne USA podały, że celem bombardowań był wojskowy ośrodek naukowo-badawczy w Damaszku, zajmujący się technologią broni chemicznej oraz składy znajdujące się na zachód od miasta Hims. (PAP)