Łukaszenka odrzuca, że ktoś może być przeciwko niemu i utożsamia swoich oponentów z wrogami państwa. To źli ludzie, którzy działają w interesach obcych sił” – mówi PAP politolog Waler Karbalewicz, autor biografii politycznej prezydenta.

„Nie ma większej wartości niż niepodległa Białoruś i by ją zachować, nie zatrzymam się przed niczym” – mówił niedawno Alaksandr Łukaszenka.

Zaś niezależni eksperci dodają: Łukaszenka jest przekonany, że „Białoruś to on”, a dorobek tego kraju to przede wszystkim zasługa jego 26-letnich rządów.

„Do władzy wyniosła go miłość ludu. W pierwszych wyborach w 1994 r. szedł przeciwko systemowemu kandydatowi Wiaczesłauowi Kiebiczowi i porwał tłumy obietnicą przywrócenia sprawiedliwości w stylu radzieckim, walki z korupcją, troski o zwykłego człowieka” – mówi ekspert.

Reklama

Jeszcze w 2010 r. pisał w przedmowie do niej: „16 lat być u władzy w kraju w centrum Europy, na przełomie 20 i 21 wieku to unikalne osiągnięcie, które już od lat próbują wyjaśnić białoruscy i zagraniczni eksperci.”

„Pierwsze lata po rozpadzie ZSRR były okresem kryzysu w każdym sensie – gospodarczym, politycznym, społecznym. Ludzie tęsknili za ZSRR i kojarzoną z nim stabilnością. Łukaszenka umiejętnie odpowiedział na to zapotrzebowanie” – wskazuje Karbalewicz.

Wygrał w drugiej turze z wynikiem 80 proc. Tamte wybory wielu krytyków Łukaszenki nazywa jedynymi uczciwie wygranymi. Bo odkąd doszedł do władzy zaczął przebudowywać system polityczny tak, by mieć jej coraz więcej. W konstytucji szybko zniesiono ograniczenie liczby kadencji do dwóch, a prerogatywy prezydenta stały się bardzo szerokie.

„Na fali rozczarowania i problemów po rozpadzie ZSRR model z centralnie zarządzaną gospodarką, silnym państwem i silną orientacją na Rosję podobał się społeczeństwu. To odpowiadało na oczekiwania i przez pierwszy okres dawało także pozytywny efekt gospodarczy. Ludzie dostali poczucie bezpieczeństwa” – wyjaśnia politolog.

Łukaszence pomagałо wsparcie gospodarcze, które z czasem zaczęło płynąć z Rosji i koniunktura na ropę, bo Mińsk dobrze zarabiał na paliwach produkowanych z rosyjskiego surowca. Zależność gospodarcza i polityczna Białorusi od Rosji pogłębiała się, ale w kryzysowych sytuacjach białoruski lider umiejętnie manewrował pomiędzy Kremlem a Zachodem.

Z czasem jednak, jak przekonywał rozmówca PAP, model gospodarczy i społeczny Łukaszenki się wyczerpał i rosło zapotrzebowanie na zmianę.

Do największych, jak dotąd, protestów, doszło w 2010 r. po uznanych za sfałszowane wyborach prezydenckich. Płoszczę-2010 brutalnie stłumiono, a opozycyjnych kandydatów zatrzymano i wsadzono do więzienia.

„Wybory prezydenckie w 2015 r. były w pewnym sensie zaburzeniem tego trendu +na zmianę+. Przyczyną był +syndrom ukraiński+ po rewolucji w 2014 r, aneksji Krymu i wojnie w Donbasie. Łukaszenka sprawnie zagrał na strachu przed podobnym scenariuszem. Mówił wtedy: najważniejsze jest bezpieczeństwo, najważniejszy jest pokój” – wspomina Karbalewicz.

To zadziałało – kolejne, piąte zwycięstwo, a potem zniesienie sankcji wobec Białorusi wprowadzonych po 2010 r. i stopniowa normalizacja relacji z Zachodem, bo władze w Mińsku również odczuły efekt +ukraiński+ - na poważnie zaczęły się obawiać Rosji i możliwej powtórki z ukraińskiego scenariusza u siebie.

Jak ocenia politolog, dzisiaj wszystkie negatywne – z punktu widzenia obecnego lidera państwa- czynniki „wystrzeliły”. „Większość obywateli chce jego odejścia” – nie ma wątpliwości analityk.

Na nieefektywny model gospodarczy nałożył się problem psychologiczny. „Łukaszenka zawsze miał ogromne wyczucie społeczeństwa, umiał rozmawiać z ludźmi, skutecznie obiecywać, apelować do ich oczekiwań, strachów. Dzisiaj widać, że tego nie ma” – podkreśla Karbalewicz.

Jaka jest przyczyna tej sytuacji? Według politologa to przypadłość wszystkich autorytarnych przywódców, którzy długo pozostają u władzy. „On stracił kontakt ze zwykłymi ludźmi i nie zna, nie rozumie ich życia, żyje w bańce” – mówi ekspert.

„Łukaszenka z ulubieńca mas stał się osobą, której nie znoszą. To wywołało u niego głęboki szok, co widać w jego wypowiedziach i działaniach w ostatnim czasie” – zaznacza Karbalewicz.

„Na nasze nieszczęście tragedia jednego człowieka stała się udziałem całego społeczeństwa, a pozytywnego rozwiązania tej sytuacji nie widać” – podsumowuje Karbalewicz.

Tegoroczna kampania wyborcza to już grubo ponad tysiąc zatrzymanych, oponenci polityczni w areszcie z zarzutem działania na rzecz „obcych sił”, to sprawy karne wobec aktywistów i blogerów, a także brutalna reakcja struktur siłowych na każdą, uznaną przez władzę za nielegalną - próbę protestu lub demonstracji opinii.

Łukaszenka przekonuje, że przeciwdziała w ten sposób planowi destabilizacji i wojnie hybrydowej, uparcie powtarzając: nie cofnę się przed niczym, by bronić Białorusi.