Portnikow przypomina słowa Putina o tym, że sprawa przyszłego statusu Górskiego Karabachu "będzie musiała być rozwiązana w przyszłości przez przyszłych przywódców, przyszłych uczestników tego procesu". Według komentatora rosyjski prezydent pokazał w ten sposób, że uregulowanie konfliktu wcale nie jest jego celem, jest nim natomiast utrzymanie warunków konfliktu w Górskim Karabachu, utrzymanie tam status quo.

Putin pokazał, że zamrożenie konfliktu w Górskim Karabachu i włączenie do niego rosyjskiej armii były jego głównym zadaniem - dodaje komentator.

"Pytanie teraz nie polega na tym, czy Kreml inspirował kolejną falę niestabilności na Kaukazie albo po prostu wykorzystał azerbejdżańską operację specjalną. Pytanie, co Putin osiągnął w rezultacie tej krwawej wojny. A osiągnął bezprecedensowe wzmocnienie wpływu na Armenię i przywrócenie rosyjskich wojsk w Azerbejdżanie" - napisał ekspert.

Reklama

Jednocześnie otrzymaliśmy od rosyjskiego prezydenta odpowiedź na pytanie, jak długo rosyjskie wojska będą stacjonować w Karabachu - wskazał. "Nie, nie pięć lat. I nie dziesięć, a co najmniej tyle, ile Putin będzie prezydentem Rosji - żeby jego następca miał możliwość rozwiązać albo rozmrozić konflikt - w zależności od potrzeby" - dodał.

W nocy z 9 na 10 listopada premier Armenii Nikol Paszynian poinformował o podpisaniu trójstronnego porozumienia z Putinem i prezydentem Azerbejdżanu Ilhamem Alijewem. Na mocy porozumienia działania bojowe w Karabachu zostają przerwane, a strony przeprowadzą wymianę jeńców. Część terytoriów Karabachu przechodzi pod kontrolę Azerbejdżanu.

Na linii rozgraniczenia pomiędzy siłami Armenii i Azerbejdżanu zostały wprowadzone rosyjskie siły pokojowe i rozmieszczone wzdłuż tzw. korytarza laczyńskiego, łączącego Armenię z Górskim Karabachem.

W ubiegłym tygodniu Anders Aslund z amerykańskiego think tanku Atlantic Council ocenił, że pasywność Zachodu podczas wojny w Górskim Karabachu jest "szczególnie złowieszcza" dla Ukrainy. Rosja zdołała powiększyć swoją militarną obecność na terenie dawnego Związku Sowieckiego bez żadnego poważnego sprzeciwu ze strony Zachodu - zaznaczył. Powinno to zaniepokoić też inne byłe sowieckie republiki, takie jak Białoruś czy Mołdawia - oznajmił.

Według Portnikowa sytuacja ta poważnie nasila ryzyko pojawienia się we wschodniej Ukrainie rosyjskich "sił pokojowych".