Polskie obywatelstwo nie jest im nadawane – jak innym cudzoziemcom – a tylko potwierdzane. Mają je od urodzenia, bo ich pradziadkowie, którzy osiedlili się w Ameryce Południowej, nigdy go nie stracili. Brazylijczycy i Argentyńczycy polskiego pochodzenia.

W całym 2015 r. wojewoda mazowiecki wydał 482 decyzje w tego typu sprawach Brazylijczyków, a że co roku wnioski o potwierdzenie składa więcej osób, do listopada 2020 r. wydano już 1124 decyzji. Odmów jest bardzo mało – w tym roku było ich zaledwie 32. W tym samym czasie liczba Argentyńczyków, którym potwierdzono polskie obywatelstwo, wzrosła z 974 do 1905. Zdecydowanie mniej – kilkaset decyzji rocznie – wydaje się dla Urugwajczyków.

Ilu jeszcze obywateli polskich żyje w Ameryce Południowej? Szacunki są skrajnie różne. Co do Brazylii padają liczby od 800 tys. do nawet 3 mln. W Argentynie grupa ta jest oceniana na kilkaset tysięcy osób, może 450 tys. Nie każdy jednak, kto ma polskie korzenie, może o jego potwierdzenie wystąpić. Wszystko zależy przede wszystkim od tego, kiedy dokładnie jego przodek wyruszył za ocean i jaka była historia jego rodziny.

Zamiast USA

Reklama

Za początek polskiej emigracji w Brazylii uważa się rok 1869 r., kiedy to osiedliła się tam większa grupa rodzin. Zapoczątkowało to pierwszą falę wyjazdową, z którą trafiło tam kilka tysięcy Polaków, przede wszystkim z zaboru pruskiego. Po zniesieniu w 1888 r. niewolnictwa rozpoczęła się kolejna fala, która zyskała miano „brazylijskiej gorączki”. Chłopska bieda na ziemiach polskich pod zaborami, zachęty ze strony pośredników emigracyjnych, a i relacje samych emigrantów popchnęły do wyjazdu kolejne tysiące ludzi. Następna fala rozpoczęła się na kilka lat przed I wojną światową i zakończyła wraz z jej wybuchem. Trudno ocenić, ilu Polaków mogło wtedy wyjechać, bo nikt wówczas nie prowadził tego typu statystyk. Nawet gdyby były, dotyczyłyby obywateli trzech państw zaborczych. Szacuje się jednak, że do 1914 r. mogło to być nawet 100 tys. osób.