W wyniku wybuchu nikt nie ucierpiał, a budynek placówki pozostał nietknięty. Uszkodzone zostały jedynie trzy samochody, zaparkowane w pobliżu ambasady.

Informacje te potwierdziło ministerstwo spraw zagranicznych Izraela. Resort podał w oświadczeniu, że "nie ma ofiar i nic się nie stało z budynkiem. Wszyscy izraelscy dyplomaci i pracownicy ambasady są cali i zdrowi".

Szef indyjskiego MSZ Subrahmanyam Jaishankar napisał na Twitterze, że "rozmawiał właśnie" z izraelskim ministrem spraw zagranicznych Gabim Aszkenazim o eksplozji przed ambasadą Izraela. "Traktujemy to bardzo poważnie. Zapewniłem go o pełnej ochronie ambasady i izraelskich dyplomatów. Sprawa jest badana i nie będą szczędzone wysiłki, aby znaleźć winowajców" - oświadczył.

Według delhijskiej policji w pobliżu izraelskiej placówki eksplodowało "improwizowane urządzenie o bardzo niskiej intensywności". Rzecznik policji powiedział, że ze wstępnych ustaleń wynika, iż sprawcy chodziło o "złośliwą próbę wywołania sensacji".

Reklama

Wybuch nastąpił w silnie strzeżonej strefie, w momencie, gdy około 1 km dalej prezydent Indii Ram Nath Kovind i premier Narendra Modi uczestniczyli w ceremonii wojskowej.

W 2012 r. w wybuchu bomby niedaleko ambasady Izraela w Delhi ranne zostały cztery osoby, w tym żona izraelskiego dyplomaty, jej kierowca i dwie inne osoby. Izrael oskarżył wówczas Iran o udział w ataku. (PAP)

cyk/ mal/