MAEA w oświadczeniu napisała, że "zweryfikowała 8 lutego 3,6 grama metalicznego uranu w fabryce w Isfahanie". Agencja wyjaśnia, że temat ten jest tym bardziej wrażliwy, że uran metaliczny może być używany do produkcji broni jądrowej. Teheran jednak utrzymuje, że rozpoczęcie produkcji uranu metalicznego ma na celu "wytwarzanie paliwa" w ramach działań badawczo-rozwojowych.

MAEA przypomina, że zgodnie z umową nuklearną Iran ma 15-letni zakaz "produkcji lub nabywania plutonu lub metali uranowych oraz ich stopów". Porozumienie przewiduje, że Iran może otrzymać pozwolenie na rozpoczęcie badań nad produkcją paliwa uranowego "w małych ilościach" po 10 latach, ale tylko za zgodą pozostałych sygnatariuszy.

Nieco ponad miesiąc temu Iran wznowił wzbogacanie uranu do 20 proc. Chociaż poziom ten jest daleki od 90 proc. wzbogacenia, które jest potrzebne do wyprodukowania bomby atomowej, to jednak było to najpoważniejsze naruszenie umowy od czasu wystąpienia z niej Stanów Zjednoczonych w 2018 roku i przywrócenia amerykańskich sankcji na Teheran.

We wtorek szef irańskiego wywiadu Mahmud Alavi ostrzegł, że nieustanna presja Zachodu może zmusić Iran do zwrócenia się w stronę broni jądrowej. "Osaczony kot może się zachowywać inaczej niż kot na wolności. I jeżeli oni (państwa Zachodu) popchną Iran w tym kierunku, wówczas nie będzie to już wina Iranu" - mówił.

Reklama

Władze Iranu wielokrotnie podkreślały, że program nuklearny tego państwa rozwijany jest tylko w celach cywilnych, takich jak energetyka jądrowa i nie ma służyć rozwojowi broni. Jednak według wywiadu USA i MAEA Iran pracował niegdyś nad rozwojem broni jądrowej, ale wstrzymał ten program.

Nowy prezydent USA Joe Biden zapowiedział powrót do umowy z 2015 roku, dał jednak do zrozumienia, że najpierw Iran musi zacząć respektować jej postanowienia, w tym zaprzestać wzbogacania uranu do poziomu 20 proc. Według porozumienia Iran może wzbogacać ten metal do poziomu zawartości 3,67 proc. rozszczepialnego izotopu U235. (PAP)