Według nowojorskiego dziennika, waga osiągniętego we wtorek porozumienie jest nie do przecenienia ze względu na rozmiar uchwalonego budżetu i przełomowość przyjętych rozwiązań. Ale "NYT" zauważa też, że doszło do niego za cenę uwydatnienia podziałów między państwami członkowskimi, a także kompromisu w sprawie unijnych wartości.

"Porozumienie zostało osiągnięte za wysoką cenę jeśli chodzi o progresywne cele związane z wartościami i normami UE. Aby przekonać do niego Węgry i Polskę, liderzy UE zdecydowali się rozwodnić warunek uzależniający fundusze od spełniania wzorców praworządności, łamanych przez nieliberalne rządy obu państw" - pisze gazeta. Notuje przy tym, że ze względu na ten kompromis porozumienie może wzbudzić kontrowersje w Parlamencie Europejskim, który musi ratyfikować umowę.

Dziennik podkreśla, że nie było to jedyne ustępstwo wobec Polski - innym było zrezygnowania ze zobowiązania się do osiągnięcia neutralności węglowej do 2050 roku jako warunku otrzymania środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. W konkluzjach szczytu znalazł się jednak zapis, że państwa, które takiego zobowiązania nie złożą, otrzymają tylko połowę należnych środków z funduszu.

Reklama

Centralną osią sporu był jednak podział między klubem "oszczędnych" państw płatników-netto oraz państw południa opowiadających się za jak największym rozmiarem funduszu odbudowy Next Generation EU. "NYT" zauważa twardą postawę lidera grupy "oszczędnych", premiera Holandii Marka Rutte, który zdaniem "NYT" przyjął rolę podobną do tej, którą przed brexitem odgrywali brytyjscy premierzy.

Napięcia między dwoma blokami były tak duże, że dochodziło do scysji. Według źródeł dyplomatycznych dziennika, prezydent Francji Emmanuel Macron miał uderzyć pięścią w stół i nakrzyczeć na "oszczędnego" kanclerza Austrii Sebastiana Kurza, gdy ten wstał od stołu, by odebrać telefon. W odpowiedzi Kurz miał stwierdzić, że zachowanie Macrona było wynikiem niewyspania.

Zdaniem "NYT" kluczową rolę w doprowadzeniu do kompromisu odegrała kanclerz Niemiec Angela Merkel, która - inaczej niż w poprzednich sporach południa z północą - miała opowiedzieć się po stronie uboższych państw UE i w ten sposób przechylić szalę.