Ustawa o globalnym bezpieczeństwie wyprowadziła w sobotę na ulice kilkudziesięciu francuskich miast od 133 tys. osób (dane MSW) do nawet pół miliona ludzi (według organizatorów). Protestujący wystąpili także przeciwko brutalności policji, której działania w ostatnich tygodniach doprowadziły do kryzysu politycznego Macrona i napięć na linii prezydent–szef MSW i zwierzchnik policji – wskazuje w poniedziałek "Le Monde".

Publikacja nagrań wideo pokazujących pobicie przed tygodniem przez trzech funkcjonariuszy czarnoskórego producenta muzycznego Michela Zeclera budzą wściekłość, podobnie, jak brutalna likwidacja obozu migrantów na placu Republiki w Paryżu – zauważa gazeta.

Szef państwa poza słowami o "wstydzie" i "szoku" z powodu nagrań musi teraz załagodzić sytuację, aby nie zniechęcać do siebie wyborców przed wyborami prezydenckimi w 2022 r.

Ustawa o globalnym bezpieczeństwie stała się powodem "bólu głowy" zarówno dla rządu, jak i dla prezydenta – komentuje "Le Monde", którego redakcja uczestniczyła w sobotnich manifestacjach przeciwko ustawie.

Reklama

W poniedziałek Macron będzie omawiać z premierem, szefem MSW i ministrem sprawiedliwości potencjalne rozwiązanie kryzysu spowodowanego procedowaną obecnie w parlamencie ustawą, która z założenia miała chronić prywatność policjantów, ale może wprowadzić cenzurę pracy dziennikarzy i fotoreporterów w związku z zakazem publikacji nagrań pozwalających na identyfikację funkcjonariuszy. Minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin pozostaje zagorzałym zwolennikiem tego przepisu, którego jest autorem - wskazuje dziennik.

W ciągu tygodnia spodziewane są zapowiedzi rządu w sprawie inspekcji policji krajowej, a także szkolenia ustawicznego policjantów oraz zwiększenia wykorzystania monitoringu ulicznego w ocenie policyjnych interwencji. Opozycja nadal wywiera presję na prefekta paryskiej policji Didiera Lallementa, oskarżanego o tolerowanie przemocy wśród funkcjonariuszy.