"Nawet o tym nie myśleliśmy" - powiedział Borisow, odpowiadając na pytanie, czy Moskwa planuje zwiększyć liczbę wojskowych specjalistów w Wenezueli. Więcej informacji nie podano.

W marcu Kreml zakomunikował, że rosyjscy specjaliści wojskowi przebywają w Wenezueli, aby obsługiwać istniejące wcześniej umowy na dostawę rosyjskiej broni.

W poniedziałek w trakcie obrad ministrów państw Rady Arktycznej w fińskim Rovaniemi minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow ostrzegł Stany Zjednoczone przed interwencją w Wenezueli i powiedział, że taka operacja wojskowa "byłaby katastrofalna i nieusprawiedliwiona".

Dzień wcześniej Ławrow zarzucił USA prowadzenie "bezprecedensowej kampanii" w celu obalenia władz Wenezueli. Na spotkaniu w Moskwie z szefem wenezuelskiej dyplomacji Jorge Arreazą podkreślił, że Rosja "potępia tę kampanię". Rosyjski minister powiedział, że "tylko Wenezuelczycy mają prawo określać los swego państwa". Ostrzegł, że próba siłowej zmiany władzy grozi "najcięższymi konsekwencjami".

Reklama

W Wenezueli od ponad trzech miesięcy trwa stan faktycznej dwuwładzy. Nicolas Maduro w zeszłym roku wygrał wybory prezydenckie, zapewniając sobie drugą kadencję, ale ponieważ nie dopuścił do startu głównych rywali, wybory nie zostały uznane przez większość krajów zachodnich i latynoamerykańskich.

Na fali masowych wystąpień przeciwko Maduro lider opozycji i przewodniczący wenezuelskiego parlamentu Juan Guaido ogłosił się 23 stycznia tymczasowym prezydentem kraju i uznał prezydenturę rywala za nielegalną. Stany Zjednoczone jako pierwsze uznały Guaido za prawowitego reprezentanta Wenezueli, a ich śladem poszło kilkadziesiąt innych państw, w tym większość krajów UE. Zarówno Rosja, jak i Chiny uznają władzę Maduro. (PAP)

cyk/ ap/