"Za niemal co drugim atakiem hakerskim stoją grupy wspierane przez rządy, którym zależy m.in. na kradzieży wrażliwych danych, istotnych z punktu widzenia geopolitycznego – wynika z najnowszych danych firm Thales i Verint. Obie firmy przeprowadziły szczegółowe badania ataków cybernetycznych na świecie z ostatniego roku. Rezultaty są zaskakujące tym bardziej, że wśród kluczowych celów atakujących znalazła się Polska" - czytamy w Rzeczpospolitej.

Według gazety na top liście cyberprzestępców jest 12 państw z najwyższym PKB, w tym USA, Chiny, W. Brytania, Niemcy, Francja czy Japonia. Ale analitycy Thalesa wskazują, iż na szczycie listy są też kraje istotne z punktu widzenia geopolityki i gospodarki – w tym Polska (obok Korei Płd., Ukrainy czy Izraela).

"Polska jest na 20. pozycji w rankingu krajów najbardziej narażonych na cyberataki" - powiedział "Rz" Andrzej Bartosiewicz, dyrektor sprzedaży i rozwoju biznesu w obszarze cybersecurity w Thales Polska.

"Według badań ataki pochodzą głównie z Rosji. Często stanowią pokłosie konfliktu na Ukrainie. Najbardziej aktywna nad Wisłą jest grupa Black Energy, powiązana z rosyjskim wywiadem wojskowym, która w ub.r. uderzyła w firmy energetyczne i transportowe na Ukrainie i w Polsce" - podaje dziennik.

Reklama

Jak wyjaśnia Rzeczpospolitej Bartosiewicz, "to właśnie energetyka i transport są branżami, obok administracji rządowej i sektora finansowego, w które hakerzy celują najczęściej". "Dotyczy to zwłaszcza infrastruktury krytycznej – sieci energetycznych i linii kolejowych. Nie zawsze jednak chodzi o sparaliżowanie ich funkcjonowania. Ataki ograniczają się zazwyczaj do zbierania informacji i penetracji sieci. Gromadzony potencjał pozwala na skuteczne użycie go w ramach wojny hybrydowej" - dodał.

>>> Czytaj też: "NYT": Rosyjski wywiad posiada supertajną jednostkę specjalną, która ma destabilizować UE