Gazeta przypomina, że w ostatnim czasie kilkakrotnie słyszeliśmy apel zarówno od ojca świętego Franciszka, jak i biskupów z Syrii, aby nie pozostawiać Syryjczyków samych.

Jak podkreślono, w styczniu i lutym w nocy było w Syrii bardzo zimno - szczególnie w Aleppo. "Jak wiemy ludzie nie mają pracy - bezrobocie w niektórych regionach sięga 80 proc. - a co za tym idzie nie mają pieniędzy na opał i inne podstawowe potrzeby, jakie rodzina musi zaspokoić, aby przetrwać" - napisał dyrektor polskiej sieci sekcji papieskiego stowarzyszenia "Pomoc Kościołowi w potrzebie" - ksiądz profesor Waldemar Cisło.

"Obliczono, że aby utrzymać rodzinę na skromny poziomie ojciec rodziny musimy pracować 70 dni w miesiącu" - podał autor. "Pomoc, która dociera do Syrii - między innymi z Polski jest tak niezmiernie ważna. Dzięki naszym darczyńcom mogliśmy przekazać 400 tys. euro, które posłużą na zabezpieczenie podstawowych potrzeb rodzinom chrześcijańskim w tzw., dolinie chrześcijan" - podał ksiądz profesor w artykule dla "Naszego Dziennika".

"Tamtejszy kościół każdego miesiąca wypłaca z tych pieniędzy zapomogi dla osób, którym grozi głód czy śmierć z wyziębienia" - czytamy. Dziennik przypomina, że w sąsiednim Libanie nastąpiło załamanie systemu bankowego i kryzys rządowy, a skutki są boleśnie odczuwalne zarówno dla Libańczyków, jak i uchodźców, którzy schronili się w tym kraju.

Reklama

"To 800 000 Palestyńczyków i nawet od 1,2 mln do 2 mln Syryjczyków - zaznacza gazeta. "W Libanie nie ma co prawda wojny, ale sytuacja jest bardzo napięta - brakuje pracy, brakuje pieniędzy - przypomina ksiądz dyrektor Cisło w poniedziałkowym "Naszym Dzienniku".(PAP)