"Nigdy nie dążyliśmy do posiadania broni nuklearnej (...). Z umową nuklearną lub bez niej i niezależnie od naszych relacji z MAEA (Międzynarodową Organizacją Energii Atomowej) nigdy nie będziemy dążyć do tego (...). Europejskie mocarstwa będą odpowiedzialne za konsekwencje naruszenia obecnego paktu" - oświadczył Rowhani na swojej stronie internetowej.

Dodał, że jego kraj nadal jest zaangażowany w podtrzymanie obecnej umowy i chociaż Teheran naruszył wiele jej zapisów, sytuacja może wrócić do normy, jeśli pozostali sygnatariusze będą wypełniać swoje zobowiązania.

Rowhani przestrzegł także, aby pozostałe strony umowy nie podążały śladem Stanów Zjednoczonych. "Czy chcecie popełnić ten sam błąd? (...) Podkreślam, że jeśli Europejczycy popełnią błąd i naruszą umowę, będą odpowiedzialni za konsekwencje swoich działań" - ostrzegł prezydent Iranu.

Dwa dni temu rzecznik irańskiego MSZ Abbas Musawi oświadczył też, że Iran nadal respektuje międzynarodowe porozumienie nuklearne z 2015 roku mimo zarzutów ze strony państw europejskich, które oskarżają go o naruszenie tej umowy.

Reklama

Musawi odniósł się w ten sposób do decyzji Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec, które w zeszłym tygodniu uruchomiły mechanizm rozstrzygania sporów w ramach umowy nuklearnej z Iranem, co może doprowadzić do nałożenia sankcji na ten kraj za łamanie jej postanowień. Proces będzie nadzorował szef dyplomacji UE Josep Borrell.

Sygnatariuszami porozumienia atomowego z 2015 roku, oprócz Iranu i USA, były też Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Chiny i Rosja. Waszyngton w 2018 roku wycofał się jednak z umowy i nałożył ponownie na Teheran sankcje gospodarcze.

W związku z tym od maja 2019 roku Iran ogłaszał stopniowe ograniczanie swoich zobowiązań, aż na początku styczniu oświadczył, że nie będzie już stosować się do ograniczeń wynikających z umowy: wzbogacania uranu, ilości magazynowanego wzbogaconego uranu, a także badań i rozwoju w tej dziedzinie.

Francja, Wielka Brytania i Niemcy utrzymują, że nadal chcą, aby porozumienie nuklearne było realizowane i że nie przyłączają się do kampanii "maksymalnej presji" prowadzonej przez Stany Zjednoczone.

>>> Czytaj też: Żywy albo martwy. Irański polityk oferuje 3 mln dol. za głowę Trumpa