Po zabiciu w nocy z czwartku na piątek w Bagdadzie przez Amerykanów irańskiego generała Kasema Sulejmaniego iraccy posłowie przyjęli niewiążącą rezolucję wzywającą do zakończenia obecności zagranicznych wojsk na terenie tego kraju. Również Abdul Mahdi opowiedział się za tym, by siły USA oraz innych państw opuściły Irak.

W poniedziałek w rozmowie telefonicznej Johnson przekonywał go jednak, by pozwolił na pozostanie brytyjskich wojsk, zapewniając, iż znajdują się one w Iraku po to, by pomagać w zapewnieniu bezpieczeństwa mieszkańcom tego kraju.

"Premier podkreślił niezachwiane zaangażowanie Wielkiej Brytanii w działania na rzecz stabilności i suwerenności Iraku oraz podkreślił znaczenie dalszej walki ze wspólnym zagrożeniem ze strony Daesz (Państwa Islamskiego - PAP)" - głosi komunikat wydany przez biuro prasowe Johnsona.

"Przywódcy omówili potrzebę złagodzenia napięć w regionie po śmierci Kasema Sulejmaniego i zgodzili się co do potrzeby współpracy w celu znalezienia dyplomatycznej drogi naprzód" - dodano.

Reklama

W Iraku stacjonuje obecnie około 400 brytyjskich żołnierzy - znacznie mniej niż Amerykanów, których jest 5 200. Jak podkreśliła brytyjska armia, jej żołnierze zajmują się przede wszystkim szkoleniem oddziałów irackich oraz kurdyjskich sił bezpieczeństwa i nie uczestniczą w działaniach bojowych, a dotychczas brytyjscy żołnierze wyszkolili już ponad 25 tys. irackich żołnierzy. Z kolei rzeczni brytyjskiego rządu przypomniał, że siły międzynarodowej koalicji znajdują się w Iraku na prośbę jego władz.

W niedzielę wieczorem Johnson oraz prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedzieli wspólne działania na rzecz zmniejszenia napięć na Bliskim Wschodzie. Zaapelowali też do władz Iraku o dalsze poparcie dla koalicji walczącej z Państwem Islamskim.

Gen. Sulejmani, dowódca elitarnej jednostki Al-Kuds, był uważany za drugą najważniejszą osobę w Iranie po najwyższym przywódcy, ajatollahu Alim Chameneiu. Wraz z nim zginął dowódca irackiej proirańskiej milicji Kataib Hezbollah Abu Mahdi al-Muhandis. Atak przy użyciu dronów na międzynarodowym lotnisku w Bagdadzie został przeprowadzony na rozkaz prezydenta USA Donalda Trumpa.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)