PAP: Czy zgadza się Pan z wrażeniem, jakie odnosimy w Polsce, że Włochy są dzisiaj mniej zainteresowane tą częścią Europy, niż było to przed poszerzeniem UE? Czy można oczekiwać zmiany w tym względzie?

Alfano: Nie uważam, żeby nastąpił spadek uwagi ze strony włoskiej w stosunku do państw Europy Środkowej w wyniku ich przystąpienia do UE. Przeciwnie, nasze stosunki z państwami tej strefy charakteryzowały się w tych latach wielką dynamiką, przede wszystkim w obszarze gospodarczo-handlowym. Zwiększa się stale obecność naszych firm, których jest obecnie kilkadziesiąt tysięcy, podobnie jak wymiana handlowa, której łączna wartość zbliża się aktualnie do 70 mld euro.

Tej dynamice wzrostu gospodarczego towarzyszył wzmocniony dialog polityczny, również z państwami Grupy Wyszehradzkiej, a także zwiększona częstotliwość kontaktów dwustronnych na wysokim szczeblu z różnymi państwami regionu, z którymi łączą nas zresztą, bez żadnego wyjątku, głębokie i szczere relacje przyjaźni.

Reklama

Moje wizyta w Warszawie ma właśnie potwierdzać znaczenie, jakie Włochy przypisują rozwojowi stosunków z Polską, oraz bardziej ogólnie, z państwami Europy Środkowej, które w dalszym ciągu reprezentują obszar silnego i wzrastającego zainteresowania dla naszego kraju, który jest doskonale świadomy wielkiej roli, jakie te państwa pełnią w aktualnej debacie politycznej na doniosłe tematy europejskie.

PAP: Państwa członkowskie UE są w głównej mierze skoncentrowane na problemach wewnętrznych lub zewnętrznych mających jednak bezpośredni wpływ na politykę narodową. To sprzyja egoistycznym zrachowaniom i powoduje utratę tej kultury kompromisu, która była mocną stroną Unii. Według Pana powrót do pierwotnych zasad dialogu i partnerstwa nie powinien poprzedzać działań reformatorskich i antykryzysowych w Unii?

Alfano: Komisja Europejska w zdecydowany sposób wspiera dialog między państwami członkowskimi, publikując, tak jak miało to miejsce w przypadku Białej Księgi w sprawie przyszłości Europy, dokumenty przedstawiające refleksje dotyczące kluczowych tematów mających ożywić proces integracji europejskiej. W szczególności tematów o wymiarze społecznym, o zarządzaniu globalizacją, o Unii Gospodarczej i Walutowej i o przyszłości obronności europejskiej. Ponadto uważam, że Włochy w znacznym stopniu przyczyniły się do wzmocnienia dialogu między państwami członkowskim Unii, poprzez zorganizowanie szczytu w Rzymie 25 marca 2017 r. Przy tej okazji, wraz z Deklaracją Rzymską, liderzy europejscy wyrazili przekonanie, że Unia Europejska jest najlepszym narzędziem do osiągnięcia naszych celów. Teraz należy przekształcić to przekonanie w działanie i uczynić Unię bardziej zdolną do stawiania czoła wyzwaniom nowego tysiąclecia.

PAP: Państwa takie jak Polska z niepokojem spoglądają na aktualny kryzys strefy euro. Czy według Pana aktualny stan strefy euro i widoczne błędy strukturalne w jej konstrukcji nie powinny narzucać ostrożności w rozważaniu wspólnej europejskiej monety jako fundamentu i kluczowego środka postępu integracji kontynentalnej?

Alfano: Wspólna moneta nie jest jedynym fundamentem procesu integracji europejskiej, ale z pewnością jest jednym z jego najbardziej widocznych symboli. Uważam także, że wspólna moneta to istotna historia sukcesu, przyniosła ogromne korzyści we wszystkich państwach, które ją przyjęły, łącznie z Włochami: Euro wsparło rosnącą integrację naszych gospodarek, zagwarantowało wartość naszych oszczędności i zaoferowało nam bardzo niskie odsetki dla sfinansowania naszego długu publicznego.

To prawda, że były błędy w jej konstrukcji, której równowaga w dalszym ciągu pozostaje silnie naruszona między wymiarem walutowym, całkowicie zintegrowanym, a wymiarem gospodarczym, który pozostaje prerogatywą narodową, pomimo że był on z czasem poddawany serii zobowiązań doprowadzających do uniemożliwienia państwom członkowskim stosowania polityki fiskalnej do przeciwdziałania w skuteczny sposób efektom kryzysu.

Właśnie dlatego byliśmy jednymi z pierwszych, którzy występowali o głęboką reformą strefy euro poprzez przyjęcie wspólnego systemu gwarancji depozytów bankowych, stworzenie funduszu europejskiego do spraw odszkodowań za bezrobocie i w perspektywie stworzenia właściwej zdolności fiskalnej zarządzanej przez europejskiego ministra finansów odpowiadającego przed parlamentem reprezentującym państwa strefy euro. Zdaję sobie sprawę, że chodzi o propozycje ambitne, co do których nie będzie łatwo przezwyciężyć różnych wrażliwości, które w dalszym ciągu charakteryzują te zagadnienia na poziomie narodowym. Wydaję mi się także również, że ostatecznie wzmocnienie strefy euro leży w interesie wszystkich krajów członkowskich, również tych tak jak Polska, które jeszcze nie przyjęły euro i z tego względu będziemy musieli się zaangażować odważnie i dalekosiężnie w celu znalezienia wspólnego mianownika.

PAP: Czy różnorodność Europy i różne podejście do integracji europejskiej, również wewnątrz społeczeństw państw członkowskich, nie powinny przekonać do zastąpienia pojęcia Europy wielu prędkości pojęciem bardziej elastycznym "multi track" (integracji dobrowolnej), które nie będzie stanowiło zagrożenia dla fundamentów wspólnego rynku?

Alfano: Wspólny rynek jest jednym z najważniejszych rezultatów procesu integracji europejskiej i nikt nie zamierza podawać tego w wątpliwość. Ale nasi obywatele domagają się odpowiedzi dotyczących innych zagadnień równie ważnych. Istnieją na przykład wyzwania, które wymagają działań pilnych i skutecznych. Mam tu na myśli wyzwania związane z konfliktami regionalnymi, z terroryzmem, z migracją, z rosnącym protekcjonizmem i z nierównościami społecznymi i gospodarczymi: powinniśmy stawić im czoło wszyscy razem, zjednoczeni lub, o ile to konieczne, w różnym rytmie, ale cały czas zmierzając w tym samym kierunku, tak jak robiliśmy to do tej pory i pozostawiając otwarte drzwi tym, którzy będą chcieli dołączyć się w przyszłości.

PAP: Oprócz podziału między Północą i Południem w UE, w związku z kryzysem migracyjnym ujawnił się również podział między Wschodem i Zachodem. W jakim stopniu jest dla Włochów zrozumiałe, że dla krajów takich jak Polska podział ten jest bardzo drażliwą kwestią, która za każdym razem przywodzi na myśl słowa Jacques’a Chiraca, który kilkanaście lat temu zwrócił nowym państwom członkowskim uwagę, że straciły dobrą okazję, by siedzieć cicho?

Alfano: To właśnie dzięki rozszerzeniu Unii zostały przezwyciężone dawne podziały w Europie i z pewnością nie chcemy tworzyć nowych podziałów, w szczególności między Wschodem i Zachodem. Jak zostało zapisane w Deklaracji Rzymskiej, podpisanej w marcu przez 27 liderów europejskich, Unia Europejska jest niepodzielona i niepodzielna. Jestem więc w pełni przekonany, że tylko jeśli pozostaniemy zjednoczeni, zwarci i solidarni, będziemy w stanie skutecznie stawić czoło poważnym wyzwaniom, jakie stoją przed nami, od kryzysu migracyjnego po różnorakie zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa nadchodzące ze Wschodu i Południa.

PAP: W Polsce niektórzy określają złośliwie mechanizm relokacji jako próbę "przechowania" imigrantów w jedynym miejscu, które jest jeszcze wolne, to znaczy w państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Jak skomentowałby Pan takie określenie?

Alfano: Chodzi o to, żeby zdać sobie sprawę, że dosłownie kilka państw nie może wziąć na siebie zadań związanych z przyjmowaniem migrantów, przy czym jesteśmy zobowiązani przyjąć wszystkich, którzy zwracają się o azyl. Procedura może zakończyć się również odrzuceniem wniosku – dzieje się tak w większości przypadków – ale do tego momentu każdej osobie występującej o azyl musi zostać zapewnione wsparcie zgodnie z prawem międzynarodowym i unijnym. Należy jednak pamiętać, że osoby te przybywają do Grecji lub do Włoch przede wszystkim ze względu na położenie geograficzne, a nie dlatego, że wybrały te kraje jako ostateczny cel ich podróży. W rzeczywistości ich celem nie są konkretne państwa członkowskie lecz dobrobyt, z jakiego korzystamy w obrębie Unii Europejskiej, zatem UE powinna jako całość zająć się przyjmowaniem osób zwracających się o azyl. Ujmowanie tego jedynie jako kwestię solidarności jest banalne, przede wszystkim chodzi o coś logicznego i oczywistego: jest się solidarnymi wobec kogoś, kto ma problem, podczas gdy w tym przypadku mamy do czynienia z kilkoma państwami, które stawiają czoło poważnemu problemowi za wszystkich innych.

Sprawy mają się inaczej, jeżeli chodzi o tzw. migrantów ekonomicznych, osoby które nie występują z wnioskiem o azyl lub których wniosek został odrzucony. Rzeczywiście jedynym rozwiązaniem jest wtedy odesłanie tych osób do kraju pochodzenia, przy czym również w tym przypadku Unia jako całość powinna zaangażować się w negocjowanie umów o readmisji z państwami trzecimi. Poszczególne państwa członkowskie mogą wiele zrobić w tym zakresie, Włochy bez wątpienia podejmują odpowiednie działania, zarówno w ramach zawartych umów dwustronnych, jak i negocjując nowe umowy, jednakże jedynie na poziomie UE uda nam się skutecznie uzyskać prawdziwe rezultaty w tym zakresie.

PAP: Pana zdaniem UE może pozwolić sobie na przyjęcie nieokreślonej liczby migrantów, których większą część, szczególnie we Włoszech, stanowią migranci ekonomiczni? Czy czynnikiem decydującym w tym przypadku może być kwestia bezpieczeństwa? Czy ostateczna decyzja nie powinna należeć do państw członkowskich?

Alfano: Nie ma cienia wątpliwości, że tym problem trzeba się zająć, a nie ponosić biernie jego skutki. Bez wątpienia napływ migrantów powinien odbywać się zgodnie z zasadami określonymi w prawie oraz odpowiadać na przykład rzeczywistemu zapotrzebowaniu na rynku pracy. Rzeczywiście nie możemy przyjąć wszystkich osób migrujących z przyczyn ekonomicznych, dlatego też UE i państwa członkowskie pracują nad tym, by ograniczyć czynniki zachęcające do migracji ekonomicznej poprzez poprawę warunków życia na miejscu. Jednocześnie, jeżeli chodzi o osoby potrzebujące ochrony międzynarodowej, podejmujemy wysiłki, by usprawnić systemy azylowe państw trzecich położonych w pobliżu głównych obszarów kryzysu. Obecnie musimy wspólnie rozwiązać problem, jaki mamy przed sobą, nie możemy tylko stwierdzić, że perspektywa długoterminowa wymaga innego rozwiązania. Jeżeli chodzi o kwestie związane z bezpieczeństwem, oczywiste jest, że musimy prowadzić odpowiednie działania kontrolne, na przykład takie jak działania prowadzone przez Włochy w ścisłej współpracy z Europolem, przy wskaźniku rejestracji w punktach hotspot wynoszącym 100 proc. Jednakże w żadnym wypadku nie możemy z góry zakładać analogii między migracją i przestępczością.

PAP: Jakich gestów solidarności wobec kryzysu migracyjnego oczekują Włochy od państw takich jak Polska, które wykluczają automatyczne przyjmowanie znacznych grup imigrantów, ale są gotowe, by zaangażować się w rozwiązanie kryzysu w inny sposób?

Alfano: Pragnę przypomnieć, że środki w postaci relokacji kryzysowej, o których zdecydowano we wrześniu 2015 r., zostały zatwierdzone na podstawie prawomocnych procedur prawnych: pierwsza jednogłośnie, druga kwalifikowaną większością, i Polska zagłosowała za ich przyjęciem. Zresztą, nawet gdyby Polska zagłosowała za ich odrzuceniem, byłaby zobowiązana do przestrzegania obowiązujących norm, tak jak w przypadku przepisów ustanawiających na przykład jednolite kryteria bezpieczeństwa produktów czy podziału środków z Funduszu Spójności. Mając to na uwadze, oczywiste jest, że relokacja nie może być jedyną odpowiedzią: jest ona jednak i musi pozostać zasadniczym elementem działań UE, mających na celu wsparcie państw członkowskich, które w pierwszej kolejności muszą reagować na kryzys. Przed rozpoczęciem dyskusji o innych formach solidarności, decyzje podjęte we wrześniu 2015 r. powinny być w pełni wdrożone przez wszystkie strony, w innym razie podważymy u podstaw pewność prawa wspólnotowego i zaufanie między państwami członkowskimi.

PAP: Na ostatnim szczycie NATO w Brukseli prezydent Andrzej Duda zasygnalizował, że Polska jest gotowa zwiększyć swój wkład w ochronę flanki południowej Sojuszu, odpowiadając na wzmocnienie flanki wschodniej w obliczu zagrożenia rosyjskiego i na dowód wzajemnego zaangażowania sojuszników. Czy w Pana odczuciu w UE nie brakuje takiego podejścia?

Alfano: Zależy nam, by jedna rzecz była jasna: naszym celem nigdy nie było NATO zorientowane wyłącznie na Południe. Nasza wizja to Sojuszu na 360 stopni, w którym górę bierze poczucie solidarności, 29x29. Dlatego pozostajemy głęboko zaangażowani na rzecz bezpieczeństwa naszych wschodnich sojuszników: od naszego udziału we wzmocnionej wysuniętej obecności (ang. enhanced forward presence) do działań Air Policing, poprzez rolę kraju na czele sił szybkiego reagowania NATO, którą będziemy sprawować w 2018 roku. Uważamy jednak, że Sojusz winien bez wahania podejmować działania w ramach adaptowania się do nowych i niekonwencjonalnych wyzwań – takich jak terroryzm – które potencjalnie dotyczą wszystkich sojuszników, nie tylko tych z Południa. Cenimy wkład Warszawy w tym kierunku i uważamy, że to czyni NATO silniejszym.

W UE sprawa solidarności przedstawia się w inny sposób, niż w NATO. To naturalne, bo chodzi o organizację, której zadania są odmienne, a działanie opiera się na zasadzie zintegrowanego podejścia do bezpieczeństwa. Co do wyzwań płynących z Południa Unia Europejska odgrywa rolę pierwszoplanową, właśnie dlatego, że dysponuje szerokim wachlarzem sposobów reagowania. Zasada solidarności w obliczu wyzwań z Południa przyjmuje zatem, w wymiarze europejskim, postać, która wykracza poza sferę obronności. Nie mogę zatem nie nawiązać do kwestii natężenia migracji, która z pewnością stawia problem kontroli granic i przepływów migracyjnych, ale również reformy systemu europejskiego przyznawania azylu i relokacji ubiegających się o azyl. Jako członek Sojuszu Północnoatlantyckiego uczestniczymy w wysiłku NATO obliczonym na odstraszanie w reakcji na płynące ze Wschodu wyzwania dla bezpieczeństwa. W obrębie wyzwań z Południa, względem których Unia Europejska odgrywa rolę pierwszoplanową, spodziewamy się, że solidarność znajdzie swój wyraz zwłaszcza w kwestii wspólnego zarządzania problemem natężenia migracji, na którą nasz kraj jest wystawiony w sposób niemożliwy już do udźwignięcia.

PAP: Jak Pan ocenia ewentualne konsekwencje rozluźnienia relacji euro-amerykańskich i – jak powiedziała kanclerz Niemiec Angela Merkel – konieczność wzięcia przez Europę swojego losu we własne ręce? Czy nieobecność USA, w połączeniu z Brexitem, mogłaby zaszkodzić równowadze na naszym kontynencie?

Alfano: Mówienie o rozluźnieniu relacji euro-amerykańskich i o tym, jakie mogłyby być tego konsekwencje, jest przedwczesne. Prezydentura Donalda Trumpa w gruncie rzeczy dopiero się rozpoczęła. Z pewnością, prawdą jest, że Europa winna podążać własną drogą integracji i Unii, i kształtować swój los, by odgrywać coraz aktywniejszą i znaczącą rolę na arenie międzynarodowej. Jednakże nie można podążać taką drogą tylko jeżeli i dlatego, że rozluźnieniu uległy więzy transatlantyckie. Chodzi tu o potrzebę Europy w obliczu jej przyszłości jako globalnego gracza na arenie międzynarodowej, co ma swoje potwierdzenie w ostatniej Deklaracji Rzymskiej przyjętej z okazji 60. rocznicy podpisania Traktatów założycielskich. Proces integracji nie może, w żadnym razie, odbywać się kosztem stosunków transatlantyckich. Europa i poszczególne kraje, które ją tworzą, mają trwałe stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. Rola i obecność USA w Europie jest czynnikiem zasadniczym rozwoju i równowagi na obszarze naszego kontynentu.

PAP: Według Pana, Włochy i Polska, kraje, które mają tradycyjnie silne więzi ze Stanami Zjednoczonymi, mogą działać razem na rzecz wspierania współpracy transatlantyckiej, nie tylko w ramach bezpieczeństwa?

Alfano: Współpraca transatlantycka jest zasadnicza dla utrzymania pokoju i stabilności międzynarodowej. Włochy utrzymują ścisłe więzi ze Stanami Zjednoczonymi na każdym polu. Dam jako przykład obecność licznej społeczności włoskiej w Stanach Zjednoczonych, która wzbogaca nasze relacje z USA w sferze społecznej, kulturalnej i gospodarczej. W równej mierze dotyczy to Polski, która w Stanach Zjednoczonych widzi głównego interlokutora w swojej polityce zagranicznej. Włochy i Polska to państwa położone na dwóch różnych flankach Sojuszu Północnoatlantyckiego, które mają odpowiadać na wyzwania bezpośrednie i nagłe, ale trzeba to robić pamiętając, że problemom, z którymi się borykamy, można stawić czoło i je rozwiązywać wyłącznie mając na uwadze ich kształt unijny i perspektywę na wskroś wspólnotową i solidarną ze wszystkimi sojusznikami. Mając to w pamięci Włochy i Polska mogą pracować razem, również na poziomie UE, na rzecz wzmocnienia stosunków ze Stanami Zjednoczonymi.

PAP: Jakie Pan widzi perspektywy dla polsko-włoskiej współpracy, mowa tu o dwóch krajach, z których każdy ma własny istotny ciężar właściwy, jeden i drugi graniczą ze strefami niestabilności, choć odmiennymi, krajach, w których relacje tradycyjnie na przestrzeni wieków wpisana jest wzajemna sympatia?

Alfano: Perspektywy współpracy między Włochami i Polską wydają mi się znakomite, zwłaszcza jeśli spojrzy się na nie w ujęciu średniookresowym. Nie przeczę, że istnieją zagadnienia, szczególnie w ramach UE, wobec których aktualnie nasze kraje zajmują odmienne stanowiska, ale są też liczne dziedziny, które niosą znaczący potencjał dla współpracy.

Myślę zwłaszcza o rozszerzeniu na Zachodnie Bałkany, o relacjach na linii Europa–Turcja, o utworzeniu jednolitego rynku, o reindustrializacji Europy, agendzie cyfrowej, o współpracy w dziedzinie wspólnej obronności. Słuszna obserwacja – nasze kraje są państwami granicznymi, bezpośrednio narażonymi na zagrożenia dla bezpieczeństwa płynące ze Wschodu i z Południa: w naszym interesie zatem jest wzmocnienie zdolności Europy, by stawić czoło tym zagrożeniom, ma się rozumieć, bez osłabiania NATO, wprost przeciwnie, w imię komplementarności.

Dlatego uważam za ważne pogłębianie strategicznego dialogu politycznego między dwoma krajami, z których każdy odgrywa ważną rolę w UE i w NATO, poprzez wspólne określanie najlepszej drogi do osiągania wspólnych interesów. W ujęciu bilateralnym, niedługo będziemy obchodzić 100-lecie nawiązania relacji dyplomatycznych, ale nasze stosunki, od zawsze charakteryzujące się głęboką przyjaźnią, sięgają w rzeczywistości daleko w przeszłość i z czasem umocniły się w oparciu o gęstą sieć kontaktów między dwoma społeczeństwami obywatelskimi, o intensywne relacje kulturalne i o ożywioną współpracę na polu gospodarczym. Włochy to de facto jeden z głównych partnerów handlowych Polski, najważniejszy w Europie po sąsiadach: Niemczech. Budując na tak już solidnych podstawach, jestem pewien, że możemy, z obopólną korzyścią, jeszcze bardziej wzmocnić nasze stosunki.

Rozmawiał Jarosław Guzy (PAP)