Protest odbywa się w jednej z największych kopalni w Donbasie - "Komsomolskaja". Według Jastrebowej na powierzchnię nie wyjeżdża około 30 górników, a ich głównym żądaniem jest wypłata należnego im wynagrodzenia za trzy ostatnie miesiące. Ukraińskie ministerstwo ds. reintegracji informuje z kolei, że pod ziemią jest ok. 100 górników.

Miejscowe media, kontrolowane przez administrację samozwańczej republiki, milczą w sprawie akcji, a o strajku można dowiedzieć się z mediów społecznościowych - pisze Radio Swoboda. Serwis informuje też, że na terytorium ŁRL w ostatnich dniach nie działa sieć telefoniczna Vodafone (w ŁRL jest to jedyna sieć, za pomocą której można łączyć się z osobami spoza niekontrolowanego przez Kijów terytorium) i nie ma dostępu do serwisu społecznościowego Vkontakte.

"Od soboty zagłuszają sieć i internet, nie można wejść na Vkontakte. Ale próbowałem wejść przez VPN (wirtualne sieci prywatne - PAP) i wszystko działa. Mówią, że to wszystko przez to, że górnikom w Antracycie nie wypłacili wynagrodzenia? I ogłosili strajk. A jeszcze wznowili kwarantannę. Żeby nikt się nie denerwował i nie rozchodziła się informacja. Ale i tak się rozchodzi" - napisał portalowi Radio Swoboda miejscowy mieszkaniec.

Serwis informuje, że okolicę kopalni w ostatnich dniach ponownie zamknięto na kwarantannę rzekomo związaną z epidemią Covid-19, a na drogach wjazdowych do miasta ustawiono punkty kontrolne.

Reklama

Jastrebowa zaznacza, że w wygaszanie strajku aktywnie włączyły się struktury ministerstwa bezpieczeństwa wewnętrznego ŁRL. "Mają już strategię zastraszania ludzi, będą wobec nich wszczynane sfabrykowane sprawy karne, strajk uznano za nielegalny" - mówi. Jak dodaje, według danych jej organizacji funkcjonariusze naciskają też na członków rodzin strajkujących.

"To wszystko dlatego, żeby stłumić protestacyjny potencjał" - ocenia rozmówczyni PAP. Jak zaznacza, ludzie na tym terenie są w bardzo trudnej sytuacji materialnej, nie mają za co żyć. Dodatkowo nastroje zaostrza ogłoszony plan tzw. restrukturyzacji przedsiębiorstw, czyli de facto zamykania i niszczenia przedsiębiorstw - dodaje Jastrebowa. "Ludzie są zrozpaczeni, dlatego sięgnęli po takie działania" - podkreśla.

Obrończyni praw człowieka informuje, że w środę w związku z pogorszeniem stanu zdrowia na powierzchnię wyjechało trzech górników. Przedstawiciele lokalnych struktur siłowych uniemożliwili zjechanie pod ziemię górnikom, którzy chcieli ich zamienić.

Według resortu ds. reintegracji kilku aktywnych zwolenników strajku zostało uprowadzonych przez separatystycznych bojowników.

Poparcie dla strajkujących w kopalni "Komsomolskaja" wyrazili górnicy z kopalni "Bełoreczenskaja" - podaje ministerstwo ds. reintegracji. By nie dopuścić do akcji protestacyjnej, władze obiektu wprowadziły system kar pieniężnych za spóźnienie się na stanowisko pracy i zagroziły obniżeniem wynagrodzenia potencjalnym uczestnikom akcji.

Strajk w Antracycie to już druga akcja protestacyjna górników w ŁRL w ciągu ostatniego miesiąca - przypomina Radio Swoboda. Wcześniej strajkowano w kopalni w Zorynsku. Akcja zyskała rozgłos dzięki materiałom udostępnianym w mediach społecznościowych.

Według informacji Wschodniej Grupy Obrony Praw Człowieka wkrótce dojdzie do zmiany kierownictwa administracji ŁRL, gdyż "kuratorzy z Kremla nie są zadowoleni" z tego, jak wygląda kontrola nad tym terytorium.

Z Kijowa Natalia Dziurdzińska (PAP)