Do momentu publikacji tego artykułu brytyjski parlament może wreszcie osiągnąć kompromis co do sposobu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, ale nie jest to przesądzone.
Od ponad trzech lat brytyjskie życie publiczne jest zdominowane przez brexit i cokolwiek się wydarzy w ciągu najbliższych kilku tygodni, to on będzie rzucał cień na brytyjską politykę jeszcze przez wiele lat. Brexit stanowi również egzystencjalne zagrożenie dla Wspólnoty, podając w wątpliwość jej szanse na przetrwanie. Jednak to tylko symptom głębszego niedomagania zarówno brytyjskiego społeczeństwa, jak i całej Europy.
Historia brexitu i stojących za nim postaci są dobrze znane. W samym centrum znajduje się Theresa May, mająca wszelkie szanse zostać ostatnim premierem Wielkiej Brytanii, którego pogrąży kwestia europejska. Droga do brexitu rozpoczęła się w 2015 r., kiedy ówczesny premier David Cameron nieodpowiedzialnie postanowił ratować torysów przed podziałami wewnętrznymi, ogłaszając referendum w sprawie członkostwa w UE. Później Theresa May znacząco pogorszyła własną sytuację, rozpisując w 2017 r. przedterminowe wybory do parlamentu, które pozbawiły jej partię bezwzględnej większości w Izbie Gmin. Twardzi prawicowcy z Partii Konserwatywnej nadal podgrzewają nacjonalizm i niechęć do imigrantów i marzą o deregulacji gospodarki, która pozwoliłaby im dokończyć rewolucję Margaret Thatcher.
Reklama
Tymczasem przewodniczący Partii Pracy Jeremy Corbyn usiłuje utrzymać jedność w obozie laburzystów występujących w większości przeciwko brexitowi, ale potrzebujących również głosów mieszkańców byłych obszarów przemysłowych, z których wielu podtrzymało wyjście z UE. Miękki brexit, twardy brexit, irlandzki bezpiecznik, Głos Narodu, unia celna i wspólny rynek – wszystkie te pojęcia na stałe weszły do słownika, tymczasem Wielka Brytania dryfuje razem ze swoim imperialnym bagażem kulturowym w stronę niepewnej przyszłości politycznej i gospodarczej.
Po drugiej stronie mamy Unię Europejską. Wielka Brytania usiłowała zmusić ją do ustępstw lub doprowadzić do rozłamu wśród państw członkowskich, ale UE nie zgodziła się na kompromis w sprawie podstawowych swobód i poparła Irlandię, słusznie sprzeciwiającą się jakimkolwiek zmianom na jej wewnętrznej granicy.

Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP