Po południu media nieoficjalnie poinformowały, że May zdecydowała się na przełożenie zaplanowanego na wtorek głosowania w parlamencie nad umową w sprawie Brexitu.

Parlamentarna arytmetyka sugeruje, że szefowa mniejszościowego rządu ma minimalne szanse na zwycięstwo w głosowaniu. Sprzeciw zapowiedziały nie tylko wszystkie opozycyjne partie, ale także ponad 100 deputowanych rządzącej Partii Konserwatywnej oraz dziesięciu zasiadających w ławach wspierającej rząd północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów.

Szacunki ekspertów sugerują, że May może przegrać nawet ponad 100-150 głosami, co postawiłoby ją w trudnej sytuacji politycznej i mogło być dla niektórych polityków Partii Konserwatywnej sygnałem, że powinni zastanowić się nad zmianą lidera ugrupowania i premiera.

Spodziewany margines w głosowaniu jest na tyle duży, że poniedziałkowe wydanie dziennika "The Times" przypomniało największe rebelie posłów partii rządzących i rekordowe porażki w historii brytyjskiego parlamentaryzmu.

Reklama

Jak przypomniano, w 2003 roku aż 139 posłów Partii Pracy zagłosowało przeciwko rządowi Tony'ego Blaira w trakcie podejmowania decyzji dotyczącej wojny w Iraku. Z kolei w 1996 roku aż 95 posłów Partii Konserwatywnej odrzuciło propozycje gabinetu Johna Majora dotyczące legislacji o broni palnej.

Jednocześnie zastrzeżono, że w ciągu ostatnich 100 lat tylko trzykrotnie rząd doznawał porażki w Izbie Gmin różnicą ponad stu głosów - wszystkie w trakcie rządów Partii Pracy w 1924 roku.

W niedzielę "Sunday Times" sugerował, że w obliczu takiej sytuacji Downing Street może zdecydować się na wycofanie się z głosowania i podjęcie kolejnej próby renegocjacji z Unią Europejską podczas czwartkowego szczytu Rady Europejskiej w Brukseli.

W niedzielę szef resortu ds. Brexitu Stephen Barclay zapowiadał jednak, że do głosowania dojdzie "na 100 proc. we wtorek". W poniedziałek podobną zapowiedź złożył także rzecznik premier May, dodając, że szefowa rządu weźmie udział w rozmowie telefonicznej z ministrami, w trakcie której przedstawi swoje plany i wnioski z weekendowych rozmów z innymi liderami UE.

W przypadku odrzucenia umowy podczas głosowania, Izba Gmin mogłaby ponownie głosować nad porozumieniem jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Niektóre media podawały, że możliwe jest nawet kontynuowanie obrad w okresie świąteczno-noworocznym, co dotychczas zdarzyło się tylko raz w historii: w trakcie protektoratu Olivera Cromwella w 1656 roku.

Spodziewany kryzys polityczny wokół głosowania wywołał także na nowo spekulacje, dotyczące możliwości rozpoczęcia procedury wotum nieufności wobec May jako liderki Partii Konserwatywnej, co mogłoby doprowadzić także do zmiany na stanowisku szefowej rządu.

W połowie listopada grupa eurosceptycznych posłów ugrupowania rozpoczęła zbieranie 48 listów wymaganych do uruchomienia procesu, ale według publicznych deklaracji uzyskała poparcie jedynie ok. 30 deputowanych. Wysoka porażka May lub wycofanie się z głosowania w ostatniej chwili mogłyby być jednak odebrane jako dalsza oznaka słabości i zachęcić kolejnych posłów do złożenia swoich podpisów.

Według mediów o zastąpienie May mieliby się ubiegać m.in. minister spraw wewnętrznych Sajid Javid, były minister spraw zagranicznych i były burmistrz Londynu Boris Johnson, były minister ds. wyjścia z Unii Europejskiej Dominic Raab i była minister pracy Esther McVey.

Pisząc o sytuacji szefowej rządu, dziennik "The Times" ocenił w poniedziałek wprost, że to będzie "najtrudniejszy tydzień w targanym kłopotami okresie rzadów May".

Z kolei konserwatywny "Telegraph" ujawnił, że osoby z otoczenia premier rozważały nawet doprowadzenie do organizacji drugiego referendum w sprawie relacji z Unią Europejską, w którym jednak wyborcom nie dano by możliwości pozostania we Wspólnocie, a jedynie poproszono o wybór sposobu opuszczenia UE.

Według gazety sojusznicy May mieli uznać takie rozwiązanie "za najmniej złe" z dostępnych pośród obaw, że porażka jej umowy może nawet doprowadzić do próby wymuszenia przez parlament tzw. miękkiego Brexitu (z zachowaniem członkostwa we wspólnym rynku i unii celnej)

Dziennik zaznaczył, że szefowa rządu "nie może ryzykować zwołaniem referendum, które mogłoby całkowicie powstrzymać Brexit, bo reputacja całej partii zależy od zrealizowania wyniku głosowania z 2016 roku".

Drugiego referendum nie popiera jednak większość posłów Partii Konserwatywnej ani opozycyjnej Partii Pracy.

Wielka Brytania powinna wyjść z Unii Europejskiej 29 marca 2019 roku.

>>> Czytaj też: Theresa May przełożyła głosowanie ws. Brexitu. "Miałaby minimalne szanse na zwycięstwo"