Zawarta w Wigilię umowa brexitowa zamortyzuje ostateczny rozwód Londynu z Unią Europejską, który nastąpi 1 stycznia. Negocjatorzy pokazali efekt swojej pracy w sobotę. Dokument regulujący przyszłe relacje handlowe liczy ponad 1,2 tys. stron i nadal jest analizowany w krajach członkowskich, które mają go przyjąć na razie tymczasowo. Ostatecznie zatwierdzi go Parlament Europejski już w nowym roku. Po brytyjskiej stronie posłowie mają głosować umowę 30 grudnia. Premier Boris Johnson może być pewny, że przejdzie, bo poparcie dla niej zapowiedzieli już laburzyści. Szef brytyjskiego rządu nie ustaje jednak w wysiłkach, by przekonać także eurosceptyków w swoim konserwatywnym obozie.
W pierwszej kolejności umowa pozwoli uniknąć raptownego zerwania stosunków handlowych, co mogłoby po 1 stycznia doprowadzić do kryzysu większego niż ten, który wywołało wstrzymanie przed świętami ruchu pomiędzy Francją a Wielką Brytanią. Na to zdecydował się Paryż po tym, jak Londyn poinformował o pojawieniu się mutacji koronawirusa. Ognisko zakażeń miało znajdować się w południowo-wschodniej Anglii, a więc w regionie, przez który przejeżdżają ciężarówki z lub do UE. Paryż najpierw wprowadził całkowity zakaz wjazdu z Wielkiej Brytanii, by od środy zeszłego tygodnia otworzyć granicę dla kierowców mających negatywny wyniku testu na obecność koronawirusa.
Obostrzenia uziemiły tysiące ciężarówek po brytyjskiej stronie, wśród nich liczną grupę polskich kierowców. Rząd w Warszawie zdecydował się wysłać w czwartek do portu w Dover nasze służby medyczne, do których w piątek dołączyli żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej.
  • CAŁY TEKST W PONIEDZIAŁKOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP
Reklama