Komentatorzy zwracają uwagę na zwiększenie częstotliwości operacji floty USA w cieśninie i oceniają, że środowy rejs dwóch amerykańskich jednostek może zaostrzyć napięcia na linii Pekin-Waszyngton przed planowanym spotkaniem przywódców obu krajów w kuluarach szczytu G20, który rozpocznie się w piątek w stolicy Argentyny, Buenos Aires.

„Tranzyt okrętów przez Cieśninę Tajwańską ukazuje oddanie USA (sprawie) wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku. (…) Amerykańska marynarka będzie w dalszym ciągu latać, żeglować i działać wszędzie, gdzie zezwala na to prawo międzynarodowe” - napisano w komunikacie floty USA na Pacyfiku. Dodano, że w operacji uczestniczyły niszczyciel USS Stockdale oraz okręt zaopatrzeniowy Pecos.

Ministerstwo obrony Tajwanu określiło operację jako normalny tranzyt przez wody międzynarodowe i zaznaczyło, że wojska tajwańskie monitorowały rejs amerykańskich jednostek.

Zgodnie z oczekiwaniami działania amerykańskiej floty potępiło chińskie MSZ. Na rutynowej konferencji prasowej w Pekinie rzecznik tego resortu Geng Shuang powiedział, że chińskie władze przekazały stronie amerykańskiej wyrazy zaniepokojenia w tej sprawie.

Reklama

„Wzywamy Stany Zjednoczone, by (…) rozważnie i w odpowiedni sposób podchodziły do kwestii Tajwanu, a także unikały szkodzenia pokojowi i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej oraz relacjom chińsko-amerykańskim” - oświadczył.

Chińskie władze wielokrotnie podkreślały, że kwestia Tajwanu jest jednym z najistotniejszych problemów w ich stosunkach z USA. Waszyngton formalnie uznaje zasadę „jednych Chin” i nie utrzymuje oficjalnych relacji dyplomatycznych z wyspą, choć prowadzi z nią kontakty nieoficjalne i dostarcza jej uzbrojenie.

Komunistyczne władze ChRL uważają rządzony demokratycznie Tajwan za zbuntowaną prowincję i nigdy nie wykluczyły możliwości użycia siły, by przejąć nad nim kontrolę.

W niedzielę rządząca na Tajwanie proniepodległościowa Demokratyczna Partia Postępowa (DPP) poniosła dotkliwą porażkę ze sprzyjającą Pekinowi Partią Nacjonalistyczną (Kuomintang – KMT) w wyborach władz lokalnych. Urzędnicy w Pekinie wyrazili z tego powodu zadowolenie.

Kwestia Tajwanu jest tylko jednym z punktów zapalnych w pogarszających się relacjach USA-Chiny. Oba kraje prowadzą obecnie wojnę handlową, w ramach której ocliły wzajemny eksport wart miliardy dolarów. Spierają się również o prowadzoną przez Pekin militaryzację Morza Południowochińskiego, do którego pretensje rości sobie kilka państw regionu.

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)