„Mam nadzieję, że USA i Chiny będą mogły zbliżyć się do siebie i ciężko pracować, aby osiągnąć na tym spotkaniu pozytywne rezultaty (…). Strona chińska wielokrotnie podkreślała, że istotą chińsko-amerykańskiej współpracy gospodarczej i handlowej są obustronne korzyści” - powiedział Gao na czwartkowej konferencji prasowej w Pekinie.

Dwie największe gospodarki świata uwikłane są obecnie w spór handlowy, w ramach którego ocliły już wzajemny eksport wart miliardy dolarów rocznie. Prezydent USA Donald Trump grozi kolejnymi taryfami, jeśli chińskie władze nie zrezygnują z nieuczciwej jego zdaniem polityki handlowej.

Po trzymiesięcznym impasie obie strony wznowiły niedawno rozmowy handlowe. Impulsem do podjęcia przerwanych rokowań była przeprowadzona 1 listopada rozmowa telefoniczna Trumpa z prezydentem Chin Xi Jinpingiem. Przywódcy deklarowali optymizm w sprawie złagodzenia sporu i ustalili, że omówią tę kwestię twarzą w twarz w kuluarach szczytu G20, który rozpocznie się w piątek w Buenos Aires.

Trump publicznie wyrażał wówczas nadzieję na „wspaniałą umowę” z Chinami, ale z upływem czasu optymizm obserwatorów coraz bardziej maleje. Eksperci sceptycznie odnoszą się do możliwości podpisania definitywnej umowy i oceniają, że sukcesem spotkania w Argentynie byłoby zawarcie ramowego porozumienia i zapowiedź dalszych formalnych negocjacji.

Reklama

W środę przedstawiciel USA ds. handlu Robert Lighthizer poinformował, że na zlecenie prezydenta bada możliwość podniesienia ceł na produkowane w Chinach samochody do 40 proc., czyli do wartości obecnych taryf chińskich na samochody amerykańskie.

Waszyngton nałożył już karne 25-procentowe cła na chińskie towary warte 50 mld dolarów rocznie oraz 10-procentowe taryfy na kolejne produkty wartości 200 mld dolarów rocznie. W odniesieniu do tej drugiej partii towarów cła mają na początku przyszłego roku wrosnąć do 25 proc.

W tym tygodniu Trump ocenił, że jest „bardzo mało prawdopodobne”, by zgodził się na prośbę Pekinu o wstrzymanie podniesienia tych ceł. „Jedyna możliwa umowa jest taka, że Chiny muszą otworzyć swój kraj na konkurencję z USA” - powiedział.

Amerykański prezydent ponownie zagroził, że jeśli negocjacje nie przyniosą porozumienia, które byłoby korzystne dla Waszyngtonu, wprowadzi taryfy na wszystkie nieobjęte jeszcze karnymi cłami towary z Chin, warte łącznie ok. 267 mld dolarów.

Po wznowieniu negocjacji chińskie władze przekazały stronie amerykańskiej listę potencjalnych ustępstw, na które mogłyby się zgodzić, by zażegnać spór. Urzędnicy w Waszyngtonie oceniali ją jednak jako niewystarczającą.

Trump zarzuca Chinom wymuszanie transferu technologii od działających w tym kraju amerykańskich firm, naruszanie praw własności intelektualnej, nieuczciwe dotacje do rozwoju rodzimego sektora technologicznego i brak wzajemności w barierach rynkowych. Uskarża się również na olbrzymi deficyt USA w dwustronnym handlu; według danych amerykańskich deficyt ten wyniósł w ubiegłym roku 375 mld dolarów.

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)