„Garstka zachodnich polityków wystosowała bezpodstawną krytykę, a nawet zażądała wycofania zarzutów. To jawna ingerencja w sprawy Hongkongu i rażący przykład deptania hongkońskiej praworządności i niezależności sądowniczej. Silnie to potępiamy i stanowczo się temu sprzeciwiamy” - powiedział rzecznik na rutynowym briefingu prasowym w Pekinie.

W ramach najnowszej fali aresztowań w sobotę zatrzymano w Hongkongu co najmniej 14 wpływowych działaczy demokratycznych, w tym byłych parlamentarzystów i weteranów ruchu demokratycznego Martina Lee i Lee Cheuk-yana, a także założyciela krytycznego wobec władz dziennika „Pinggwo Yatbou” („Apple Daily”) Jimmy’ego Laia – podały hongkońskie media.

Działaczy oskarżono o organizację nielegalnych zgromadzeń lub udział w nich latem i jesienią 2019 roku. Demonstracje te były częścią masowego ruchu przeciwko umożliwieniu ekstradycji do Chin kontynentalnych oraz na rzecz demokracji i zachowania autonomii Hongkongu w ramach ChRL.

Falę aresztowań poprzedził ostry komentarz szefa biura łącznikowego centralnego rządu ludowego ChRL w Hongkongu Luo Huininga, który ocenił, że region powinien "tak szybko, jak to możliwe" wprowadzić przepisy o bezpieczeństwie narodowym, ponieważ protesty z ubiegłego roku zaszkodziły praworządności i stabilności.

Reklama

Aresztowania skrytykowali m.in. sekretarz stanu USA Mike Pompeo i brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych. Pompeo przypomniał, że przejmując kontrolę nad Hongkongiem w 1997 roku, Pekin obiecał jego mieszkańcom autonomię, w tym zachowanie swobód politycznych niedostępnych mieszkańcom Chin kontynentalnych.

Brytyjskie MSZ oceniło, że prawo do pokojowych protestów ma zasadnicze znaczenie dla stylu życia w Hongkongu i jako takie chronione jest zarówno we wspólnej chińsko-brytyjskiej deklaracji z 1984 roku, określającej sposób zarządzania miastem po jego przyłączeniu do ChRL, jak również w Prawie Podstawowym, czyli hongkońskiej minikonstytucji.

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)