"Spodziewam się, że ministrowie zdecydują o rozpoczęciu planowania. Wszyscy widzimy potrzebę zwiększenia szkoleń dla irackich sił, bo odchodzimy od operacji bojowych w koalicji do budowania lokalnych zdolności, umożliwiających Irakijczykom zapewnienie stabilności kraju" - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli Stoltenberg.

Przekształcenia niewielkiej misji szkoleniowej w Iraku w znacznie większą domagały się Stany Zjednoczone. W ubiegłym miesiącu list w tej sprawie wysłał minister obrony USA Jim Mattis. Z wnioskiem o wsparcie zwrócił się do Sojuszu Północnoatlantyckiego kilka dni temu premier Iraku Hajdar al-Abadi, a także koalicja walczącą z tzw. Państwem Islamskim (IS).

Stoltenberg zapowiedział, że decyzja w tej sprawie zostanie podjęta na szczycie NATO, który odbędzie się w lipcu. Działania Sojuszu mają służyć profesjonalizacji irackich sił, budowie instytucji obronnych, czy akademii wojskowych.

"Z naszych poprzednich działań w innych krajach wynika, że niezwykle ważne jest stabilizowanie kraju, po tym jak operacja bojowa została zakończona" - uzasadniał szef NATO.

Reklama

Jak dodał Sojusz dostarczy "znacznie lepsze ramy do tego działania", w tym wykorzystanie struktury dowodzenia i umożliwienie lepszego finansowania operacji. Cel to zwiększenie działań szkoleniowych. "To co będziemy robić w Iraku będzie oczywiście w ścisłej współpracy z koalicją (walczącą z IS - PAP), innymi podmiotami, np. UE" - zapowiedział sekretarz generalny Sojuszu.

Stoltenberg nie powiedział jak wielka miałaby być ta misja i jakie będą jej koszty. Szczegóły będą omawiane w ciągu najbliższych miesięcy.

Rząd Iraku poinformował w tym tygodniu, że potrzebuje 88,2 mld dolarów, by odbudować kraj po trzech latach wojny z IS. Władze irackie ogłosiły w grudniu zwycięstwo nad IS po wyparciu tej ekstremistycznej sunnickiej organizacji zbrojnej z całego terytorium opanowanego przez nią w 2014 i 2015 roku.

Innym z tematów rozpoczynającego się w środę dwudniowego posiedzenia ministrów obrony państw NATO ma być kwestia nowych centrów dowodzenia Sojuszu. Planowane jest dodanie do obecnej struktury dwóch nowych ośrodków dowodzenia.

"Spodziewam się, że podejmiemy decyzje w sprawie ustanowienia nowego dowództwa połączonych sił dla Atlantyku. Będzie się ono skupiało na ochronie morskich linii komunikacji pomiędzy Ameryką Północną i Europą, jak również krytycznej infrastruktury - podkreślał Stoltenberg. - Dowództwo ma odgrywać kluczową rolę w czasie kryzysów i podczas konfliktów".

Ministrowie obrony mają się również zgodzić na utworzenie dowództwa wspierającego, aby usprawniać możliwości logistyczne Sojuszu, a zwłaszcza przemieszczanie sprzętu oraz wojska po Starym Kontynencie. "To kluczowy element naszego kolektywnego systemu odstraszania i obrony" - zwracał uwagę Stoltenberg. Zastrzegł przy tym, że w tym tygodniu nie będzie żadnych decyzji co do lokalizacji tych dowództw.

Reforma struktury dowodzenia Sojuszu to efekt zmian, jakie w ostatnich latach zaszły w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego. W NATO jako przykład podaje się m.in. aneksję Krymu przez Rosję, jej działania destabilizacyjne na wschodzie Ukrainy, operację wojskową w Syrii, a także zagrożenia ze strony radykalnych ruchów islamskich w Afryce Północnej i Azji.

Pomysł utworzenia nowych dowództw został oficjalnie przedstawiony w 2017 roku. Ówczesny szef MON Antoni Macierewicz zadeklarował wtedy gotowość do przyjęcia przez Polskę jednego z nowych dowództw.

Innym z tematów spotkania ministrów obrony państw NATO ma być współpraca z UE; do kwatery głównej ma przyjechać szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini. Stoltenberg zapewniał, że Sojusz jest zadowolony, że unijni liderzy decydując się na powołanie wzmocnionej współpracy w dziedzinie obronności (PESCO) zapewnili, że nie chcą dublować działań NATO. Sekretarz generalny Sojuszu przestrzegł jednocześnie przed tworzeniem nowych barier w NATO w związku z tym, że niektóre państwa UE, które są w NATO nie zdecydowały się na dołączenie do PESCO.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)