"Porozumienie nuklearne oznaczało znaczne osiągnięcie we wzmacnianiu szans na pokój i rozwój dla wszystkich państw w regionie oraz międzynarodowej społeczności" - przekazał w oświadczeniu Masum.

Z kolei irackie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło w komunikacie, że jest "głęboko zaniepokojone niebezpiecznym rozwojem sytuacji" w związku z decyzją Trumpa. Jego krok oceniło jako "gwałtowny i nieprzemyślany".

W sobotę w Iraku odbędą się wybory parlamentarne. Obecny premier Hajdar Dżawad al-Abadi zmierzy się w nich m.in. z dwoma sojusznikami Iranu, byłym premierem Nurim al-Malikim oraz liderem szyickich milicji Hadim al-Amirim. W podzielonym między szyitów a sunnitów Iraku Teheran ma znaczne wpływy polityczne.

We wtorek wieczorem Trump ogłosił, że wycofuje USA z porozumienia nuklearnego z Teheranem, a "potężne sankcje" wobec Iranu wchodzą w życie. Podkreślił, że umowa była "sama w swej istocie" nieudana oraz że USA mają dowody, iż Teheran pracował nad programem nuklearnym mimo jej podpisania.

Reklama

Po wystąpieniu Trumpa prezydent Iranu Hasan Rowhani ogłosił, że jego kraj pozostanie stroną porozumienia nuklearnego pomimo wycofania się USA. Poinformował jednak innych sygnatariuszy układu, że pozostaje jedynie krótki czas na rokowania, które utrzymają go w mocy.

Brytyjska premier Theresa May, niemiecka kanclerz Angela Merkel i francuski prezydent Emmanuel Macron podkreślili, że z "żalem i zaniepokojeniem" przyjęli decyzję Trumpa. Liderzy trzech państw zaznaczyli, że ich kraje pozostają zobowiązane porozumieniem nuklearnym, oceniając, że jest ono "istotne dla naszego wspólnego bezpieczeństwa".

Zawarta w lipcu 2015 roku umowa między sześcioma mocarstwami (USA, Francja, Wielka Brytania, Chiny, Rosja i Niemcy) a Iranem miała na celu ograniczenie programu nuklearnego tego kraju w zamian za stopniowe znoszenie sankcji. Wyjście USA z tego układu było jedną ze sztandarowych obietnic Trumpa przed wyborami prezydenckimi w 2016 roku.(PAP)

mobr/ kar/