Podczas gdy trwa ostatnia kadencja na stanowisku prezydenta Rosji, jaką Władimir Putin może odbyć pod rząd, pierwsze pokolenie post-komunistycznych miliarderów tego kraju zaczyna sprawdzać stopień poszanowania rosyjskiego przywódcy dla prywatnej własności, przekazując części swoich majątków dzieciom.

Jeden z najstarszych rosyjskich potentatów, 70-letni Władimir Jewtuszenkow, zeszłego lata krótko po inauguracji kolejnej kadencji Władimira Putina przekazał udziały w konglomeracie AFK Systemat swojemu synowi Felixowi. W ślad za nim podążył współzałożyciel Lukoil PJSC Leonid Fedun – w październiku przepisał udziały w spółce energetycznej o łącznej wartości 1,3 miliarda dolarów dwójce swoich dzieci. Niedługo potem Jewtuszenkow podwoił udziały Felixa do 5 proc.

Rosja wyróżnia się spośród innych największych gospodarek tym, że ostatni raz wielkie fortuny zmieniały tam ręce na drodze dziedziczenia ponad sto lat temu, zanim do władzy doszli bolszewicy – twierdzi moskiewskie Skolkovo Wealth Transformation Center. Choć większość ograniczeń dla prywatnych przedsiębiorców zniknęła wraz ze Związkiem Radzieckim, niepisane zasady gromadzenia i przekazywania kapitału pod władzą Putina pozostaje przeszkodą na drodze do powrotu bogatych dynastii.

„Jest to oparte na nieformalnych umowach ojców, co sprawia, że przekazywanie majątku na dzieci jest trudne, a być może w ogóle niemożliwe”, mówi Alena Ledenewa, profesor politologii i socjologii na University College London. Ledenewa od dwudziestu lat bada i opisuje rosyjskie sieci władzy. Nieoficjalne relacje zarówno w strukturach rządowych, jak i biznesowych nazywa ona po prostu „sistema” – „systemem”. Tak samo nazywa się holding Jewtuszenkowa.

Reklama

W przeciwieństwie do Zachodu, gdzie niezależna władza sądownicza od dawna ma ostatnie słowo w sprawach własności, w Rosji ostatecznym rozstrzygającym jest Kreml i zastępy urzędników i służb, którymi kieruje. Zabezpieczanie majątku często jest zależne od osobistych znajomości i zawieranych po cichu umów z urzędnikami, które mogą dotyczyć wszystkiego, od podatków i przysług po odpowiedzialność obywatelską i patriotyczne obowiązki.

Wielu rosyjskich potentatów nie chce, żeby ich dzieci szły ich śladami. Niektórzy wręcz ukrywają faktyczną wielkość swojego bogactwa.

Dla Jewtuszenkowa, który zdobył podziw innych rosyjskich bogaczy odnosząc sukces w wielu branżach, panowanie nad relacją pomiędzy władzą a pieniędzmi jest tak zniuansowane, że obawia się, że jego 40-letni syn Felix może mieć problem z utrzymaniem, a co dopiero rozwinięciem inwestycji, którymi ojciec zarządza jako wiceprezes Sistema.

„Gdybym miał w tej kwestii całkowitą pewność, przekazałbym mu już całą firmę”, mówi biznesmen. Jego syn pracuje w Sistema od 1999 roku. „Jeśli Felix nie sprosta temu zadaniu, to będę musiał znaleźć kogoś innego, kto będzie w stanie utrzymać to, co powstało”.

>>> Czytaj też: Notowania Putina są najniższe od 13 lat [SONDAŻ]

Przed problemem tym staje niespotykana wcześniej liczba miliarderów i multimilionerów na całym świecie. UBS Group AG ocenia, że w ciągu najbliższych 20 lat na całym świecie odziedziczone zostaną prywatne majątki o wartości 3,4 biliona dolarów.

W Rosji, według szacunków Capgemini, około 189,5 tys. milionerów posiada łącznie majątki wartości około 1,1 biliona dolarów. Nawet 70 proc. z nich uważa, że „sukcesja majątkowa” jest jednym z największych problemów, przed jakimi staną w ciągu najbliższych dziesięciu lat.

„Sistema to nie jest jedna firma”, mówił Jewtuszenkow, wyjaśniając złożoność obowiązków, przed którymi stoi jego syn. „Mamy 13 różnych firm, działających w branżach od tekstyliów po cholera wie co. Trzeba to wszystko rozumieć - i oczywiście mieć wpływy i tak dalej” – dodał.

Wielu rosyjskich potentatów nie chce, żeby ich dzieci szły tą samą drogą. Niektórzy wręcz ukrywają przed nimi skalę swoich majątków. Inni z kolei wspierają aspiracje biznesowe swoich dzieci, robiąc to na różne sposoby. Roman Abramowicz, od dawna będący sprzymierzeńcem Putina, powierzył swojemu synowi nadzór nad projektem, w ramach którego ma on zainwestować nawet 750 milionów dolarów w szklarnie na wschodnich krańcach Rosji. Jeden ze wspólników Abramowicza w branży metalurgicznej Aleksander Frolow jest inwestorem firmy inwestycyjnej swojego syna, która zarządza majątkiem wartym 800 milionów dolarów.

Elity finansowe bacznie się przyglądają transakcjom rodzinnym, szczególnie w Sistema i Lukoilu. „To taki trochę projekt pilotażowy”, mówi Ledenewa. „Przekazują dzieciom na początek małe udziały w firmie i patrzą, co się stanie – czy system odrzuci czy zaakceptuje skutki transakcji i jak wpłynie to na firmy”, dodaje.

>>> Polecamy: Imigracja to nie problem dla bogaczy. Coraz łatwiej o "złote wizy" [OPINIA]