38 proc. Rosjan nie chce, by Władimir Putin był prezydentem Rosji po 2024 roku, ale większość - 54 proc. – nadal chce by pozostał szefem państwa - wynika z sondażu niezależnego ośrodka Centrum Lewady, o którym pisze we wtorek dziennik „Wiedomosti”.

W ciągu ostatniego roku odsetek tych, którzy nie chcieliby widzieć Putina na stanowisku prezydenta po zakończeniu obecnej kadencji, wzrósł o 11 pkt proc.

Taki odsetek ludzi niechętnych reelekcji Putina - 38 proc. - nie jest jednak rekordowy. W październiku 2012 i październiku 2013 roku wynosił odpowiednio 40 i 45 proc.

Najwięcej osób chciało, by Putin pozostał na Kremlu w sierpniu 2017 r. – 67 proc.

Z rekordowym poziomem z 2001 roku zrównał się natomiast odsetek Rosjan, którzy uważają, że ludzie ufają Putinowi, bo nie widzą nikogo innego, na kim mogliby polegać – sądzi tak 43 proc. respondentów.

Reklama

Najmniej popularna była ocena, iż „ludzie mają nadzieję, że Putin nadal będzie potrafił rozwiązywać problemy kraju” – wybrało ją 24 proc.

Na notowania wyborcze Putina powyższe odpowiedzi nie miały wpływu – po znacznym spadku poparcia dla prezydenta z powodu reformy systemu emerytalnego w czerwcu 2018 roku, chęć zagłosowania na niego w wyborach deklaruje 40 proc. wszystkich ankietowanych i 54 proc. osób zamierzających pójść na wybory.

Putin został wybrany na czwartą kadencję w marcu 2018 roku, ale zgodnie z konstytucją nie może startować w następnych wyborach w 2024 roku.

Według dyrektora Centrum Lewady Lwa Gudkowa w ostatnim czasie w społeczeństwie osłabła nadzieja, że Putin rozwiąże pogłębiające się problemy gospodarcze kraju, a po wprowadzeniu reformy emerytalnej prezydent przestał być odporny na krytykę.

„Najbardziej krytycznie odnoszą się do niego ludzie w wieku 25-30 lat, lepiej sytuowani i lepiej wykształceni; to grupa, która za pewien czas będzie nadawać ton (opinii)” - ocenił Gudkow.

Według eksperta autorytet Putina wynika stąd, że nie ma dla niego alternatywy. „Nikt z prawdopodobnych następców nie jest w stanie wejść na scenę polityczną i dlatego autorytet prezydenta w dużym stopniu opiera się obecnie na inercji, nie ma on nowych osiągnięć. Poziom życia spada i rodzi się irytacja, której władze nie mają czym zneutralizować. Dlatego będzie (wykorzystywanych) coraz więcej represyjnych metod przeciwko najaktywniejszym wiekowo grupom, co za pewien czas da skutki odwrotne od zamierzonych” – uważa Gudkow.

Szef Instytutu Badań Społeczno-Gospodarczych i Politycznych Dmitrij Badowski wskazuje zaś, że część odpowiedzi negatywnych wynika stąd, że nie ma możliwości prawnej, by Putin startował w 2024 roku. „Dlatego część ludzi udziela odpowiedzi negatywnej w rozumieniu prawnym, tj. wychodząc od przestrzegania przepisów” – zaznaczył ekspert.

>>> Czytaj też: Dekady błędnej polityki wobec Chin. Amerykanie uwierzyli, że wolny handel prowadzi do demokracji [OPINIA]