Norweska niezależna agencja badań geologicznych Norsar podała w piątek, że 8 sierpnia na poligonie rosyjskiej marynarki wojennej w Nionoksie nad Morzem Białym doszło do dwóch eksplozji. Dotychczasowe informacje mówiły o jednym wybuchu, w wyniku którego zginęło pięć osób.

Według norweskiej agencji pierwszy wybuch miał miejsce ok. godz. 6 czasu UTC (8 czasu polskiego). "Sygnały infradźwiękowe zarejestrowane w Bardufoss w okręgu Troms w Norwegii wskazują, że druga eksplozja miała miejsce około dwie godziny później" - napisano na stronie Norsaru.

Norweska Agencja ds. Bezpieczeństwa Jądrowego DSA poinformowała 15 sierpnia, że siedem dni wcześniej odkryła niewielkie ilości radioaktywnego jodu w pobliżu norweskiej granicy z Rosją. Nie stwierdzono jednak, czy zwiększony poziom promieniowania ma związek z wypadkiem na północy Rosji.

"Zarejestrowaliśmy dwie eksplozje, z których druga zbiegła się w czasie ze zgłoszonym wzrostem promieniowania” - powiedziała agencji Reuters prezes Norsar Anne Stroemmen Lycke. Dodała, że druga eksplozja została wykryta tylko przez działające na podczerwień czujniki ciśnienia powietrza, a nie przez sejsmiczne monitory, wychwytujące drgania ziemi.

Jak pisze Reuters, gubernator obwodu archangielskiego Igor Orłow w wypowiedzi dla agencji Interfax zaprzecza tym doniesieniom. "Następstwa tego incydentu nie stanowią żadnego zagrożenia. Cała reszta to kolejna runda dezinformacji" - skomentował Orłow.

Reklama

Rosyjska Państwowa Korporacja Energii Jądrowej (Rosatom) przyznała kilka dni temu, że 8 sierpnia na poligonie rakietowym rosyjskiej marynarki wojennej w Nionoksie doszło do eksplozji podczas testu silnika rakietowego.

Pierwszy oficjalny komunikat na temat zdarzenia informował, że silnik rakietowy na paliwo ciekłe wybuchł w trakcie próby poligonowej, powodując pożar, ale poziom promieniowania nie zwiększył się ponad naturalną emisję tła. Jednak stacje pomiarowe w odległym o około 40 km Siewierodwińsku odnotowały nagły skok radioaktywności, która według późniejszych doniesień mediów była w pewnej chwili 200 razy silniejsza niż emisja tła.

W komunikacie wydanym kilka dni po incydencie Rosatom podał, że wypadek dotyczył "izotopowego źródła energii dla silnika rakietowego na paliwo ciekłe". Według oficjalnych informacji wybuch spowodował śmierć pięciu uczestniczących w teście ekspertów przemysłu zbrojeniowego.

Powszechnie uważa się, że na poligonie wybuchł korzystający z nuklearnego źródła energii silnik pocisku manewrującego o prędkości hiperdźwiękowej Buriewiestnik (Skyfall). Rosyjski resort obrony do tej pory tego nie potwierdził. Prezydent Rosji Władimir Putin w środę zapewnił, że wypadek na północy Rosji nie stanowi żadnego zagrożenia i poziom promieniowania pozostaje w normie.

Rosyjska redakcja BBC po wypadku wyjaśniała, powołując się na źródła, że na terytorium administracyjnego okręgu Nionoksa znajduje się państwowy centralny morski poligon doświadczalny marynarki wojennej Rosji. Portal zaznaczał, że testowane są tam wszystkie rodzaje rakiet, w które uzbrojone są rosyjskie okręty, w tym międzykontynentalne rakiety balistyczne, pociski manewrujące i przeciwlotnicze.

>>> Polecamy: Wznowienie walk w Idlibie. Turcję zaleje kolejna fala uchodźców z Syrii?