„Białoruski widz ma w głowie Moskwę” – powiedział w czwartek podczas prezentacji wyników monitoringu dziennikarz Maksim Żbankou.

„Treści wyprodukowane w Rosji stanowią ponad 60 proc. programów w głównym czasie antenowym czterech stacji telewizyjnych. W wyliczeniach tych uwzględniono zarówno wiadomości i programy publicystyczne, jak i filmy oraz produkcje rozrywkowe” – wskazał szef BAŻ Andrej Bastuniec.

Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy od 21 października do 17 listopada badało treści kanałów państwowych, wchodzących w skład ogólnodostępnego pakietu telewizyjnego (Biełaruś 1, ONT, STV, Mir, RTR Biełaruś, NTV Biełaruś, Biełaruś 2 i Biełaruś 3). Część z nich to białoruskie wersje kanałów rosyjskich.

Jak wynika z danych monitoringu, oprócz tego, że liczba rosyjskich programów dominowała ilościowo, zajmowały one także większą część czasu antenowego. W przypadku pięciu z ośmiu badanych stacji czas wypełniony przez rosyjskie treści wynosił odpowiednio: 63 proc. (Biełaruś 1), 91,4 proc. (RTR Biełaruś), 87 proc. (NTV Biełaruś), 72 proc. (ONT), 100 proc. (telewizja MIR).

Reklama

Andrej Bastuniec zwrócił uwagę, że pomimo zwiększenia przez państwo finansowania telewizji, nie doszło do wzrostu liczby białoruskich produkcji.

W 2019 r. z budżetu państwa przeznaczono na działalność mediów państwowych ponad 72 mln dol., z czego ponad 50 mln na koncern Białoruska Teleradiokompania (państwowe telewizje i stacje radiowe).

Analitycy zwrócili uwagę na główne komunikaty, które prezentowano w mediach oficjalnych. Były to m.in. pozytywne wspomnienia dotyczące ZSRR i odwołania do sowieckich korzeni państwa (badanie objęło obchody Dnia Rewolucji Październikowej 7 listopada), pogłębienie integracji z Rosją w ramach państwa związkowego, amerykańskie czołgi (wojska NATO) na Litwie, przedstawiane jako zagrożenie dla bezpieczeństwa, integracja eurazjatycka.

Eksperci zwrócili przy tym uwagę, że w wielu przypadkach relacje dotyczące negocjacji na temat integracji z Rosją nosiły wewnętrznie sprzeczny charakter, ponieważ peanom na cześć braterstwa narodów towarzyszyła krytyka zachowania Rosji wobec Białorusi.

Ogólnie, jak wskazano w raporcie, mimo tej krytyki tłem pozostawał dominujący na różnych poziomach „ruski mir" (rosyjski świat) - "od ogólnego rosjocentryzmu na mapie świata po przewagę rosyjskich treści rozrywkowych”.

Na tę kwestię eksperci zwrócili szczególną uwagę, podkreślając, że – z powodu braku atrakcyjnej oferty białoruskiej – w sferze szeroko pojętej kultury i rozrywki absolutnie dominują produkcje rosyjskie.

Według autorów raportu „kształtuje to emocjonalną zależność na poziomie podświadomości od treści rosyjskich”.

Właśnie to zjawisko skutkuje zdaniem Maksima Żbankoua zagnieżdżeniem się „Moskwy w głowach Białorusinów”. Jego zdaniem problem jest poniekąd strukturalny – białoruskie państwo, które przywykło wszystko kontrolować, nie jest zdolne do wyprodukowania treści atrakcyjnych dla masowego odbiorcy. Zwrócił przy tym uwagę, że na Białorusi istnieje niezależna muzyka, kino czy media, jednak „przy obecnym systemie politycznym ten sektor żywej kultury nie może stać się oparciem dla działalności państwa w kulturze”.

>>> Czytaj też: Mike Pompeo odwiedzi Białoruś 1 lutego