„Jestem przekonany, że mnie zrozumiał, bardzo klarownie zrozumiał. Wydaje się, że jeśli jest taki kontakt, twarzą w twarz, od razu rozumiesz, kto jest przed tobą, co to za osoba. (...) I rozumie, że trzeba zakończyć tę wojnę” - podkreślił prezydent Ukrainy w opublikowanej we wtorek rozmowie, odnosząc się do grudniowego spotkania z Putinem podczas szczytu tzw. czwórki normandzkiej (przywódców Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji).

Zełenski zaznaczył przy tym, że wątpi, by Rosja zaprzestała swoich prób kształtowania „nowych globalnych koncepcji”.

„Ale najgorsze, co mogłoby być dla Rosji, to jej rozpad w takiej postaci, w jakiej istnieje obecnie. Eskalacja i zajęcie takiego dużego kraju jak Ukraina, to, jestem przekonany, jedyny prawdziwie niebezpieczny krok dla Rosji, który może doprowadzić do wewnętrznego gwałtownego konfliktu w Rosji. To moje przemyślenia, nie mówię, że mam 100 proc. racji, ale wydaje mi się, że właśnie to może ich powstrzymać” - zaznaczył.

„Jestem przekonany, szczerze mówiąc, nie wiem, czy jest o tym przekonana Rosja, ale jestem przekonany, że to zwycięstwo dla Rosji – koniec wojny. To dla nich zwycięstwo – nie nad Ukrainą, a nad sobą” - podkreślił prezydent.

Reklama

Wskazał też, że nie wie, ile czasu będzie trzeba, by przywrócić stosunki między Kijowem i Moskwą do stanu sprzed konfliktu. „Nie wiem, ile potrzeba lat na przywrócenie stosunków do tego poziomu, na jakim były przed wojną. Myślę, że dla wielu osób w kraju jest to niemożliwe. Tu znowu jest kwestia pokoleniowa. Dla przyszłych pokoleń, być może, jest to możliwe. Najpewniej. Czas leczy rany” - zaznaczył Zełenski.

Zwrócił też uwagę na możliwość rozwijania „pragmatycznych” stosunków między ludźmi po zakończeniu wojny. „To znaczy Rosjanie nie będą witani na Ukrainie chlebem i solą, ale jeśli będą przyjeżdżać, kiedy będzie pokój, (…) będą pragmatyczne gospodarcze stosunki. A jakie jeszcze trzeba uczynić kroki i ile czasu minie, żeby znowu witali (ich) jak bliskich ludzi, nawet sobie nie wyobrażam” - kontynuował prezydent.

Wyraził przekonanie, że Moskwa jest gotowa do tego, by „myśleć” o sprecyzowaniu tekstu porozumień mińskich dotyczących zakończenia konfliktu. Jak dodał, odnosi wrażenie, że zorganizowanie jesienią wyborów w Donbasie jest możliwe.

„Lokalne wybory, które odbywają się jednocześnie w całym kraju, jednoczą kraj. To dla mnie ważny symbol” - zaznaczył w rozmowie z agencją. Przywódca podkreślił, że „wybory w Donbasie możliwe są tylko po zakończeniu tam działań wojennych i wycofaniu obcych formacji zbrojnych”.

„Na ile jest to możliwe? Jeśli porozumiemy się, i tak potrzeba będzie co najmniej około trzech miesięcy, by tam, na miejscu, zagwarantować bezpieczeństwo wszystkim – i dziennikarzom, i CKW (Centralnej Komisji Wyborczej), i wszystkim obserwatorom” - kontynuował szef państwa. „Z jakiegoś powodu wierzę, że to jest możliwe (...)” - dodał.

Przywódca zaznaczył, że wiele może się wyklarować po zaplanowanym na kwiecień szczycie tzw. czwórki normandzkiej. „Jeśli tam znowu będzie maszerowanie w miejscu, szanse na lokalne wybory (w Donbasie - PAP) wielokrotnie zmaleją” - powiedział prezydent.

„Na okupowanym terytorium jest wielu ludzi, którzy chcą, by ich nie porzucono, dlatego jesteśmy zobowiązani, by spróbować się porozumieć” - wskazał.

>>> Czytaj też: Pogrom w Kazachstanie. Starcia na tle etnicznym to poważny problem wizerunkowy dla władz