Zdaniem białoruskich analityków po środowej burzy w rosyjskiej polityce oddalił się scenariusz połączenia Białorusi i Rosji w celu umożliwienia Władimirowi Putinowi przedłużenia swoich rządów, gdy upłynie jego ostatnia kadencja prezydencka w 2024 r. Większość ekspertów ostrzega jednak, że nie oznacza to końca problemów na linii Mińsk-Moskwa.

„Putin obejdzie się bez nas” – napisał na portalu TUT.by publicysta Arciom Szrajbman.

„Putin już nie potrzebuje zjednoczenia Rosji i Białorusi, by pozostać u władzy” – ocenił z kolei Waler Karbalewicz.

„Wygląda na to, że Putin postanowił rozwiązać problem 2024 roku poprzez przesiadkę na fotel kierownika Rady Państwowej z rozszerzonymi prerogatywami” – wskazał Alaksandr Kłaskouski.

Reklama

Podczas środowego orędzia Władimir Putin zarysował planowane zmiany w konstytucji, z których analitycy w Rosji i poza nią wysnuli jednoznaczny wniosek – rosyjski lider szykuje się do odejścia z funkcji prezydenta i osłabienia tej instytucji m.in. przez wzmocnienie parlamentu.

Dla Mińska – tak zgodnie oceniają białoruscy komentatorzy – oznacza to, że spekulacje na temat możliwego dążenia Putina do objęcia po 2024 r. kierownictwa państwa związkowego Rosji i Białorusi, są już nieaktualne.

„To, że w Rosji postanowiono przeprowadzić przekazanie władzy bez udziału Białorusi, nie oznacza, że idea ta nie żyła w kremlowskich gabinetach. Jest zupełnie prawdopodobne, że był to jeden ze scenariuszy, ale raczej peryferyjny” – ocenił Szrajbman.

„Tak więc nie będzie żadnego prezydenta państwa związkowego dla rozwiązania +problemu 2024+, Putin postawił kropkę nad +i+. To i wcześniej było oczywiste – ryzyka i nieprzewidywalność tego scenariusza były zbyt duże. Nie wiadomo tylko po co wielce poinformowani ludzie, jak np. Wieniediktow (Aleksiej, redaktor naczelny radia Echo Moskwy) opowiadali takie bzdury” – napisał na Facebooku politolog Dzianis Mieliancou.

Spekulacje na ten temat pojawiały się nie tylko w rosyjskich i białoruskich, ale także w światowych mediach, a dodatkowo temperaturę podnosiły zainicjowane przez Moskwę negocjacje o „pogłębionej integracji” z Białorusią w ramach państwa związkowego, od której zależeć ma dalsze gospodarcze wsparcie Rosji dla Mińska.

Według Szrajbmana zmiany w rosyjskiej polityce wewnętrznej to „dobre wiadomości dla białoruskiej suwerenności; zmniejszyło się ryzyko”.

„Teraz nawet ci, którzy wewnątrz i wokół rosyjskich władz lobbowali zacieśnienie integracji z Białorusią w nadziei na to, że może się to przydać Putinowi, spotkają się z brakiem zainteresowania na Kremlu” – ocenił analityk.

Zarówno on, jak i inni publicyści, wskazują jednak, że nie oznacza to bynajmniej zmniejszenia presji i ultimatów gospodarczych ze strony Rosji, która – zajęta sobą – nie będzie zainteresowana dalszym dotowaniem Mińska.

„Dla białoruskiej gospodarki perspektywy są coraz bardziej mgliste. Teraz jedynym celem dialogu o integracji będzie obcięcie wszelkich możliwych form wsparcia dla Białorusi, których jeszcze do tej pory nie zlikwidowano” – napisał Szrajbman.

„Niezależnie od tego, jaki scenariusz przekazania władzy wybierze Rosja, Kreml będzie zwiększać presję na Białoruś. Mało tego, ona może przybrać nawet bardziej brutalną formę” – przestrzegł na łamach portalu Naviny.by politolog Arsen Siwicki. Jego zdaniem w każdym ze scenariuszy Moskwa będzie dążyć do utrzymania Białorusi na swojej geopolitycznej orbicie.

Kłaskouski z kolei wymienia szereg argumentów, które będą decydować o dalszej presji ze strony Moskwy. Jego zdaniem scenariusz „anszlusu” Kreml może pozostawić jako rezerwowy. Poza tym, jak twierdzi publicysta, niezależnie od „problemu 2024”, „sukcesy w zbieraniu ziem dodadzą popularności każdemu liderowi w Moskwie”.

„Poza tym (…)poprzez naciski na Mińsk można co najmniej zmniejszyć brzemię utrzymywania sojusznika. I w końcu, każda władza na Kremlu będzie chciała, by ze względów bezpieczeństwa narodowego terytorium Białorusi pozostawało jego przedpolem strategicznym, strefą, jeśli nie przez Kreml rządzoną, to przynajmniej znajdująca się pod jego silnym wpływem” – podsumował Kłaskouski.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)