"Zostałem zaproszony. Myślę o tym. To wypada w samym środku kampanii (wyborczej)" - powiedział Trump dziennikarzom zebranym w Białym Domu.

Dodał, że chciałby wziąć udział w tej uroczystości. "To bardzo wielka sprawa, celebrowanie końca wojny" - oznajmił.

Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow powiedział w piątek, że Kreml nie otrzymał jeszcze oficjalnej odpowiedzi na zaproszenie.

Kreml już w czerwcu poinformował, że prezydent Putin zaprosił Trumpa na te obchody. Wiceszef MSZ Rosji Siergiej Riabkow zapewnił wtedy, że zaproszenie na obchody przyjęto w Waszyngtonie "z zainteresowaniem".

Reklama

"The Hill" przypomina, że defilada w Moskwie z okazji rocznicy zwycięstwa w II wojnie światowej jest pokazem militarnego potencjału Rosji, a Trump "od dawna miał pozytywną opinię na temat Putina i zabiegał o poprawę relacji między Waszyngtonem a Moskwą. Tym niemniej napięcia między obydwoma państwami nasiliły się ze względu na takie kwestie jak (...) ingerencja Rosji w wybory w 2016 roku".

W sierpniu, podczas szczytu G7 w Biarritz Trump domagał się powrotu do formatu G8, czyli z udziałem Rosji. Oświadczył też, że na pewno zaprosi Putina na następny szczyt grupy G7, który odbędzie się w Stanach Zjednoczonych. Rosja została z grupy usunięta po aneksji Krymu.

Podczas szczytu G20 w Osace Trump podczas spotkania z Putinem w kuluarach szczytu zasugerował rozszerzenie dwustronnego dialogu.

Obaj przywódcy spotkali się na dłużej w Helsinkach 16 lipca 2018 roku, gdzie przez dwie godziny rozmawiali w cztery oczy. Po tamtym spotkaniu i po wspólnej konferencji prasowej Trump był krytykowany przez polityków w USA, w tym przez Republikanów, za to, że nie wykorzystał tej okazji do poruszenia sprawy domniemanego ingerowania przez Rosję w wybory prezydenckie w USA, a jego wypowiedzi sugerowały, że podważa ustalenia amerykańskiego wywiadu w tej sprawie. (PAP)