FBK żąda od resortu sprawiedliwości, by wykreślił ją z rejestru "organizacji pełniących funkcje zagranicznego agenta".

Jak podał dziennik "Wiedomosti", prawnik FBK Wiaczesław Gimadi zapewnił, że organizacja ta nie przyjmowała funduszy z zagranicy. Płatności z Hiszpanii, na które powołało się Ministerstwo Sprawiedliwości, "trafiły na rachunek zablokowany w związku ze sprawą karną" - powiedział prawnik. Wyjaśnił, że FBK zdołała odesłać ten przelew jako błędny.

Niezależny portal Meduza podał w piątek, że skontaktował się z obywatelem Hiszpanii, który dwukrotnie przelał pieniądze na rachunek bankowy FBK i że mężczyzna ten nie zdołał w sposób przekonywujący wyjaśnić, dlaczego przekazał pieniądze fundacji Nawalnego. Wcześniej współpracownicy Nawalnego przekonywali, że płatność ta wygląda na prowokację.

Drugi przekaz zagraniczny, który był powodem umieszczenia fundacji Nawalnego na liście "zagranicznych agentów", pochodził z USA. Dokonał go właściciel działającej w USA firmy, ale jest on obywatelem rosyjskim i przelewał pieniądze jako osoba prywatna.

Reklama

Ministerstwo Sprawiedliwości Rosji w zeszłym tygodniu uznało FBK za "pełniącą funkcje zagranicznego agenta", utrzymując, że FBK jest finansowana z zagranicy. Fundacja Nawalnego zapewnia, że nigdy nie korzystała z funduszy z zagranicy i że działa wyłącznie dzięki datkom od obywateli Rosji.

Specjalna ustawa o organizacjach "pełniących funkcje zagranicznego agenta" obowiązuje w Rosji od 2012 roku. Prawo to zobowiązuje organizacje pozarządowe do rejestrowania się jako "pełniące funkcje zagranicznego agenta", jeśli korzystają one z zagranicznego wsparcia finansowego i uczestniczą w życiu politycznym Rosji. Ponadto Ministerstwo Sprawiedliwości może samodzielnie wpisywać organizacje na listę "zagranicznych agentów", przy czym od decyzji takiej przysługuje odwołanie. Za zagraniczne fundusze uznawane są środki pochodzące od obcych państw i ich obywateli, od organizacji zagranicznych i międzynarodowych, a także od podmiotów rosyjskich, jeśli ich fundusze pochodzą z takich źródeł.

Za niepodporządkowanie się wymogom ustawy o "zagranicznych agentach" rosyjskim organizacjom i ich szefom grożą wysokie kary pieniężne, a nawet więzienie. Organizacje uznane za "zagranicznych agentów" podlegają restrykcyjnej kontroli ze strony państwa. Nie mogą ponadto brać udziału w wysuwaniu kandydatów w wyborach; nie wolno im inicjować referendów i brać udziału w kampaniach wyborczych. Nie mogą także przekazywać datków na rzecz funduszy wyborczych kandydatów i partii politycznych.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)