Były prawnik Trumpa stawił się w zakładzie karnym w Otisville w stanie Nowy Jork. Został skazany w grudniu na trzy lata więzienia, m.in. za opłacenie w czasie kampanii wyborczej milczenia kobiet, które miały mieć romanse z Trumpem, co stanowi pogwałcenie federalnych przepisów wyborczych, oraz złożenie fałszywych zeznań w Kongresie USA.

Zanim udał się do Otisville, Cohen rozmawiał z dziennikarzami, którzy zebrali się przed jego mieszkaniem na Manhattanie. "Zostało wiele do powiedzenia, czekam na dzień, w którym będę mógł podzielić się całą prawdą" - mówił.

Jak podaje Reuters, oczekuje się, że Cohen odbędzie karę na oddziale więzienia, na którym obowiązują minimalne rygory, może też liczyć na zredukowanie wyroku o około 15 proc. za dobre zachowanie.

Cohen był kilkakrotnie przesłuchiwany w Kongresie, między innymi przez komisję wywiadu oraz komisję nadzoru Izby Reprezentantów. Powiedział między innymi, że Trump nie ujawnił swoich zeznań podatkowych, ponieważ obawiał się, że doprowadzi to do publicznego audytu i narazi go na sankcje karne.

Reklama

Ocenił też, że Trump wykorzystywał swoich najbliższych współpracowników do tuszowania jego potencjalnie szkodliwych kontaktów z kobietami oraz kłamał podczas kampanii wyborczej na temat jego interesów biznesowych w Rosji.

Cohen był osobistym prawnikiem Trumpa od 2007 roku; uważany był za kluczową postać w śledztwie prokuratora specjalnego Roberta Muellera dotyczącym ingerencji Rosji w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku oraz możliwej zmowy między władzami na Kremlu a sztabem Trumpa i utrudniania pracy wymiarowi sprawiedliwości.

>>> Czytaj też: Kreml: Putin i Trump rozmawiali o Korei Płn., Ukrainie i Wenezueli