"Nie należy mylić Unii Europejskiej z Europą. Nie odchodzimy nigdzie z Europy. Mamy w niej wielu przyjaciół, sojuszników. Będziemy nadal z nimi rozwijać wzajemnie korzystne relacje" - powiedział minister po spotkaniu z szefem MSZ Finlandii Pekką Haavisto.

Minister Ławrow zarzucił Unii Europejskiej, że to z jej inicjatywy mechanizmy współpracy z Rosją zostały "zrujnowane" w 2014 roku (po kryzysie ukraińskim i rosyjskiej aneksji Krymu-PAP). "Od dawna dochodzi do zerwania, relacje zrywa konsekwentnie Unia Europejska" - oświadczył.

Szef MSZ nawiązał w ten sposób do swojej niedawnej głośnej deklaracji, że Rosja jest gotowa do zerwania stosunków z UE.

Zauważył także, że "spotkania, które się odbywają od czasu do czasu niekoniecznie są relacjami".

Reklama

Zapowiedział, że Moskwa jest gotowa kontynuować dialog i omawiać z Unią Europejską "wszelkie kwestie, które mogą być interesujące dla obu stron".

Minister Haavisto ze swej strony przypomniał, że Unia Europejska poparła w 2014 roku społeczeństwo ukraińskie w dążeniach do demokracji i rządów prawa. "Powodem sankcji (wobec Rosji-PAP) była aneksja Krymu i wsparcie separatystów na wschodzie Ukrainy" - powiedział szef dyplomacji.

Przypomniał o współpracy gospodarczej i naukowej pomiędzy Rosją i Unią i wyraził przekonanie, że trzeba "znaleźć rozwiązania, które gwarantowałyby dialog i wymianę opinii".

W reakcji minister Ławrow powiedział, że obywatelom potrzebne są nie opinie, a relacje gospodarcze.

Na początku lutego wizytę w Moskwie złożył szef dyplomacji UE Josep Borrell. Sergiej Ławrow, po rozmowach z nim nazwał UE "niewiarygodnym partnerem". Tego samego dnia władze Rosji poinformowały o wydaleniu trojga dyplomatów: z Polski, Niemiec i Szwecji.

Następnie w wywiadzie telewizyjnym rosyjski minister powiedział, że Moskwa jest gotowa do zerwania relacji z UE w przypadku sankcji, które będą zagrażały jej gospodarce. Później MSZ Rosji podało, że szef resortu miał na myśli sytuację, gdy do zerwania relacji "dojdzie z inicjatywy UE".