"Już wcześniej przewożono mnie nie po prostu z konwojem, ale też ze specnazowcami w kaskach i z automatami. Teraz pewnie będą mnie przewozić w kajdanach" - napisał Nawalny.

Opozycjonista w komentarzu nawiązał także do swojego materiału śledczego na temat luksusowego pałacu w Gelendżyku na południu Rosji, który według autorów materiału należy do prezydenta Rosji Władimira Putina. Nawalny nazwał rosyjskiego przywódcę "dziadkiem mieszkającym w bunkrze". Człowiekowi temu - napisał - "przyśnił się koszmar, że uciekłem z bloku specjalnego (w areszcie), przedostałem się do Gelendżyka, do jego pałacu, i tam bawię się jego samochodzikami".

Nawalny dodał następnie: "Dziadek przerażony przebudził się, zadzwonił i zażądał podjęcia środków profilaktycznych w celu zapobieżenia sprofanowaniu świętości".

Nawalny od miesiąca jest w moskiewskim areszcie Matrosskaja Tiszyna. Opozycjonista, którego w sierpniu 2020 roku próbowano otruć bojowym środkiem chemicznym, został zatrzymany w styczniu w Moskwie, po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się ze skutków otrucia.

Reklama

2 lutego sąd w Moskwie zgodził się na prośbę służb więziennych na "odwieszenie" wyroku pozbawienia wolności, wydanego wobec Nawalnego w zawieszeniu w 2014 roku za rzekome malwersacje finansowe. 20 lutego rozpatrzona zostanie apelacja obrony. Jeśli wyrok się uprawomocni, Nawalny zostanie osadzony w kolonii karnej na dwa lata i osiem miesięcy.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)