Rosyjski prezydent polecił kierownictwu Transnieftu przeprowadzenie korekty systemu kontroli jakości ropy płynącej w rurociągach.

"Samokontrola to za mało. Należy zmienić system. Zróbcie to koniecznie i poinformujcie premiera Dmitrija Miedwiediewa" - oświadczył.

Tokariew wyjaśnił prezydentowi, że przyczyną zanieczyszczenia ropy płynącej rurociągiem Przyjaźń były działania prywatnego przedsiębiorstwa z obwodu samarskiego, które wysyłając ropę naruszyło wszystkie normy technologiczne.

Według szefa Transnieftu "było to w tym przypadku czystej wody oszustwo z pogwałceniem wszystkich instrukcji i zasad”.

Reklama

Zanieczyszczona ropa – w surowcu odnotowano przekroczenie norm chlorków organicznych - płynie od 19 kwietnia rurociągiem Przyjaźń na Zachód przez Białoruś. Białoruskie rafinerie – w Mozyrzu i Nowopołocku - ograniczyły produkcję paliw oraz ich eksport. Tranzyt ropy wstrzymały polski PERN oraz ukraińska Ukrtransnafta.

„Według wstępnej oceny w rurociągach na terenie Białorusi, Rosji, Ukrainy i Polski łączna ilość ropy, która nie odpowiada parametrom jakościowym, wynosi ok. 5 mln ton” – poinformował we wtorek Andrej Wiariha, wicedyrektor i główny inżynier przedsiębiorstwa Homeltransnafta Drużba.

W poniedziałek firma Samaratransnieft-terminal (STNT) oświadczyła, że "nie ma i nie może mieć żadnego związku" z zanieczyszczeniem ropy naftowej w rurociągu Przyjaźń. Wskazała m.in., że na jej terenie nie ma obecnie podłączenia do rurociągu. Podkreśliła, że należący do niej terminal, który wymienił w swoim piątkowym komunikacie o zanieczyszczeniu ropy rosyjski Transnsnieft, został sprzedany w 2017 roku spółce Nieftiepieriewałka. Terminal ten znajduje się poza terenem zakładu STNT - dodała ta firma.

Z kolei rosyjskie media podały tego samego dnia, że STNT od końca zeszłego roku przechodzi procedurę bankructwa.

>>> Czytaj też: Miedwiediew: Sprawa zanieczyszczonej ropy to "zły incydent" - nie chodzi o manewry podatkowe