We wpisie oznaczonym hashtagiem StopFake Kułeba podkreślił, że Ukraińcy i Rosjanie to dwa różne narody, które mogłyby żyć w duchu dobrosąsiedztwa, "ale w 2014 roku Rosja napadła na Ukrainę, zabiła tysiące ludzi i oderwała kawałek terytorium". "Pełną odpowiedzialność za przepaść między Ukraińcami i Rosjanami ponosi Władimir Putin, który rozpoczął agresję" - dodał minister.

Wcześniej, podczas środowej dorocznej telekonferencji z obywatelami, prezydent Rosji powiedział m.in., że nie uważa ukraińskiego narodu za "nieprzyjacielski". "Uważam, że Ukraińcy i Rosjanie to w ogóle ten sam naród" - stwierdził. Dodał też, że za "nieprzyjacielskie" uznaje władze tego państwa.

Putin oświadczył też, że niepokoi go "początek zagospodarowania wojskowego terytorium Ukrainy". Powiedział też, że ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski "oddał Ukrainę pod pełne zewnętrzne zarządzanie", a kluczowe kwestie dotyczące tego kraju - jak stwierdził - zapadają w Waszyngtonie, Berlinie i Paryżu.

Tę wypowiedź Putina Kułeba ocenił jako "starą śpiewkę". Kiedy Putin mówi o "zewnętrznym zarządzaniu, oznacza to tylko jedno: marzy, by o sprawach Ukrainy decydowało się w Moskwie" - napisał minister. Jak dodał, stanowisko prezydenta Zełenskiego i społeczeństwa ukraińskiego jest jasne: "to nasz kraj i nikt nie będzie decydować o naszym losie oprócz nas samych".

Reklama

Odniósł się też do zarzutu Putina w sprawie tego, że w opracowywanym na Ukrainie projekcie ustawy Rosjanie nie mają statusu ludności tubylczej. Kułeba zaznaczył, że taki status mają Tatarzy krymscy, Krymczacy i Karaimi. Rosjanie to mniejszość narodowa, której prawa, tak jak innych mniejszości, są chronione przez konstytucję - podkreślił. Ocenił, że takie "wymysły" to "klasyka rosyjskich manipulacji".