Do opisu postępowań wszczynanych wobec polskiego rządu przez Komisję Europejską przyzwyczailiśmy się używać terminologii wojennej. Ale „batalia” czy „wojna” o sądy coraz częściej przypomina przewlekłą chorobę. Po okresie zaostrzenia przychodzi remisja, by po chwili nastąpiło kolejne pogorszenie.
– Ten spór jest destrukcyjny dla państwa i Polaków – uważa prof. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista i politolog. Zwraca uwagę, że działania rządu w relacjach z Brukselą przynoszą efekt odwrotny od tego, który deklarują władze. – W stanie faktycznym: czym intensywniej obóz władzy zaklina się, że nie odda ani guzika, tym bardziej oddaje już nie tylko guziki, ale i całe sukno. Kwestią nierozpoznaną jest to, czy czyni to w sposób świadomy, czy nieświadomy – dodaje.
W ocenie prawnika skutkiem ciągnącego się od lat konfliktu jest systematyczne wypłukiwanie polskich instytucji z ich uprawnień na rzecz organów unijnych. Ze sporu Polska wychodzi osłabiona, zaś Komisja Europejska silniejsza i uzbrojona w kompetencje, których wcześniej nie miała – i których już nie odda.

Ciąg precedensów

Reklama
To, że polskie działania podniosły kwestie praworządności do rangi spraw pierwszorzędnych, pokazało Orędzie o stanie Unii Europejskiej, wygłoszone w środę przez przewodniczącą KE Ursulę von der Leyen. Europosłowie wcześniej wielokrotnie zarzucali przewodniczącej, że nie robi wystarczająco dużo na rzecz ochrony rządów prawa we Wspólnocie. Więc tym razem niemiecka polityk była przygotowana.
Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.