Koncern Unilever, po prawie 100 latach utrzymywania dwóch siedzib głównych w Londynie i w Rotterdamie, zrezygnuje z tej brytyjskiej. Władze firmy przekonują, że krok ten nie jest związany z perspektywą Brexitu.

Krok ten to zła wiadomość dla brytyjskiej premier Theresy May, która w obliczu wyjścia jej kraju z Unii Europejskiej stara się przyciągnąć jak najwięcej inwestycji. Decyzja koncernu kończy tym samym miesiące starań rządów Wielkiej Brytanii i Holandii, które rozpoczęły lobowanie po ogłoszeniu przez Unilever rok temu, że zrezygnuje z jednej z siedzib głównych.

Koncern Unilever powstał w latach 30. XX wieku w wyniku połączenia holenderskiego producenta margaryny Unie i brytyjskiego producenta mydła Lever Brothers. Firma przez wiele dekad utrzymywała dwie główne siedziby, przeprowadzano zebrania generalne dwa razy w roku, zatrudniano dwie rady nadzorcze.

„Wybraliśmy Holandię z prostego powodu: holenderska część firmy jest większa niż brytyjska” – komentuje w rozmowie telefonicznej dyrektor finansowy Unilevera Graeme Pitkethly. Holenderska część firmy to ok. 55 proc. wspólnego kapitału i wartości handlu, która ma dodatkowo większą płynność niż część brytyjska.

Aby nieco złagodzić niezadowolenie po stronie brytyjskiej, koncern planuje umieścić na Wyspach oddział firmy zajmujący się obszarem chemii kosmetycznej i domowej. Wciąż jednak akcje Unilevera będą notowane na giełdach w obu krajach, a także w USA.

Reklama

Planowane zmiany będą przedmiotem decyzji udziałowców brytyjskiej i holenderskiej części firmy. Wdrożenie zmian spodziewane jest do końca tego roku.

Co się kryje za taką decyzją?

Unilever zdecydował się zrezygnować z utrzymywania dwóch siedzib głównych po tym, jak w ubiegłym roku nie skorzystał z oferty przejęcia przez spożywczego giganta Kraft Heinz. Siedziba główna w jednym kraju ułatwi w przyszłości wszelkie operacje związane z fuzjami i przejęciami – wyjaśnia dyrektor finansowy Graeme Pitkethly.

Poza tym premier Holandii Mark Rutte w przeszłości pracował w Unileverze, a jej obecny dyrektor zarządzający Paul Polman jest Holendrem. Ponadto holenderskie przepisy zapewniają większą niż w Wielkiej Brytanii ochronę przed wrogimi przejęciami. Chodzi m.in. o obowiązki dbałości nie tylko o interesy udziałowców, ale także pracowników.

Nie bez znaczenia mogła być też perspektywa Brexitu, bowiem po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej brytyjska część firmy nie mogłaby korzystać z czterech swobód UE. Graeme Pitkethly zaznacza jednak, że nie miało to wpływu na decyzję. „To ruch historyczny i zasadniczo nie jest powiązany z Brexitem. Dlaczego nie? Ponieważ to decyzja długookresowa, obejmująca okres kolejnych 30, 50 lat” – wyjaśnia.

„Decyzja o przeniesieniu część miejsc pracy do holenderskiej centrali jest częścią długoterminowej restrukturyzacji i nie ma nic wspólnego z wyjściem Wielkiej Brytanii z UE” – czytamy w oświadczeniu brytyjskiej jednostki firmy.

Unilever zatrudnia ok. 7300 osób w Wielkiej Brytanii oraz ok. 3100 w Holandii. Zdecydowana większość tych stanowisk nie będzie dotknięta decyzją firmy o rezygnacji z głównej siedziby w Wielkiej Brytanii – uspokajają przedstawiciele koncernu. Jak dotąd przeniesiono ponad 100 miejsc pracy z Londynu do Rotterdamu.

>>> Czytaj też: Inwestycja Unilever w Poznaniu. Gigant ma już nową halę produkcyjną