W poniedziałkowym oświadczeniu ministrowie poinformowali również, że pracują nad planem polepszenia koordynacji, by odpierać zagraniczne ingerencje w wybory.
"Apelujemy do Rosji, by zaprzestała takiego postępowania, które bardzo negatywnie wpływa na perspektywy konstruktywnej współpracy" - napisali szefowie dyplomacji siedmiu najbardziej uprzemysłowionych krajów świata.
Celem dwudniowego spotkania ministrów w Toronto było przygotowanie szczytu G7, który odbędzie się w Charlevoix w kanadyjskiej prowincji Quebec 7-8 czerwca.
Według amerykańskich agencji wywiadowczych Rosja ingerowała w kampanię przed wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku. Moskwa jest też oskarżana o marcowy atak w Anglii z użyciem środka paralityczno-drgawkowego na byłego oficera rosyjskiego wywiadu wojskowego i współpracownika wywiadu brytyjskiego Siergieja Skripala; atak został potępiony przez ministrów w oświadczeniu. Rosja zaprzecza, jakoby miała coś wspólnego z próbą zabicia Skripala i jego córki Julii.
Kanadyjska minister spraw zagranicznych Chrystia Freeland powiedziała, że ministrowie wyrazili głębokie zaniepokojenie rosyjskimi próbami destabilizowania demokracji poprzez wpływanie na wybory. "Kraje G7 zobowiązały się do zapobiegania, powstrzymywania i reagowania na zagraniczne ingerencje" - oznajmiła. "Tych, którzy dążą do podkopania naszych demokracji, spotkają konsekwencje" - ostrzegła. Zauważyła, że kraje G7 są zjednoczone jeśli chodzi o podejście do Rosji.
Freeland przekazała, że wkrótce przygotowany zostanie szczegółowy plan lepszej koordynacji wśród krajów członkowskich na wypadek zagranicznych ingerencji. "Działania koordynacyjne i współpraca są niezbędne do zwiększania odporności i wzmacniania naszych instytucji oraz procesów demokratycznych przeciwko zagranicznym ingerencjom podmiotów państwowych i niepaństwowych" - powiedziała.
"Kraje G7 obawiają się, że autorytarne państwa prowadzą aktywne działania, by podkopać systemy demokratyczne (...). Dzisiaj powiedzieliśmy: +wystarczy+" - dodała kanadyjska minister.
Agencja Reutera zauważa, że wyzwaniem dla G7 jest jednak to, że potrzebuje pomocy Moskwy, by zakończyć wojnę w Syrii, gdzie Rosja i Iran wspierają reżim prezydenta Baszara el-Asada.
P.o. sekretarza stanu USA John Sullivan zaapelował do Rosji, by przestała tworzyć przeszkody dla pokoju w Syrii i odegrała pozytywną rolę w zakończeniu siedmioletniego konfliktu. "Rosja musi być konstruktywnym partnerem w Syrii, w przeciwnym razie zostanie pociągnięta do odpowiedzialności" - powiedział Sullivan.
"Zdecydowaliśmy o utworzeniu grupy, która będzie przyglądać się wszystkim przejawom szkodliwego zachowania Rosji: czy będzie to cyberwojna, dezinformacja czy też próba zabójstwa i będziemy to nazywać po imieniu" - oznajmił szef brytyjskiej dyplomacji Boris Johnson.
Jego niemiecki odpowiednik Heiko Maas powiedział, że podczas spotkania po raz kolejny powtórzono, że "bez Rosji nie będzie politycznego rozwiązania (konfliktu - PAP) w Syrii i że Rosja musi wnieść swój wkład w to rozwiązanie".
Ministrowie nawiązali też do zbombardowania 14 kwietnia przez USA, Francję i Wielką Brytanię infrastruktury związanej z bronią chemiczną w Syrii, co było reakcją na atak chemiczny z 7 kwietnia w Dumie koło Damaszku, o który Zachód oskarża reżim Asada.
Popierając te naloty ministrowie zauważyli, że były one "ograniczone, proporcjonalne i niezbędne" i że przeprowadzono je dopiero po wykorzystaniu wszelkich możliwych opcji dyplomatycznych.
Maas oznajmił też, że przywódcy Francji i Niemiec podczas spotkań z prezydentem USA Donaldem Trumpem w tym tygodniu będą go przekonywać, by nie wycofał swego kraju z umowy nuklearnej światowych mocarstw z Iranem.
Porozumienie zawarte przez USA i pięć innych mocarstw z Iranem ogranicza program jądrowy tego kraju w zamian za zniesienie sankcji. Trump nazywał je jedną z najgorszych umów w historii. W styczniu przedstawił Brytyjczykom, Francuzom i Niemcom ultimatum, wzywając ich do zmodyfikowania do 12 maja wadliwych - według USA - punktów porozumienia i zagroził, że w przeciwnym razie odmówi ponownego zawieszenia amerykańskich sankcji wobec Iranu.
>>> Czytaj też: Szef MSZ Rosji: USA nie zamierzają wycofywać się z Syrii. "Rusofobiczne pobudki"