Parlament Europejski przegłosował w czwartek stanowisko dotyczące propozycji powiązania dostępu do funduszy UE ze stanem praworządności. Przewiduje ono, że wraz z panelem niezależnych ekspertów, Komisja Europejska miałaby stwierdzać, czy istnieją "uogólnione niedociągnięcia w zakresie praworządności" i podejmować decyzje o środkach zapobiegawczych, włącznie z ograniczeniem płatności zaliczkowych oraz zawieszeniem płatności z budżetu UE.

Decyzja taka byłaby zatwierdzana przez Parlament Europejski i Radę UE. Kiedy państwo członkowskie naprawi niedociągnięcia stwierdzone przez Komisję, Parlament oraz ministrowie UE mogą podjąć decyzję o odblokowaniu funduszy.

Za takim stanowiskiem opowiedziało się 397 europosłów, przeciw było 158, natomiast od głosu wstrzymało się 69. Szczegółowe wyniki głosowania, które przeanalizowała PAP pokazują, że podziały w tej sprawie przebiegają również w poprzek grup politycznych i to zarówno tej w której zasiadają eurodeputowani PiS, czyli Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) jak i frakcji PO-PSL, czyli Europejskiej Partii Ludowej (EPL).

Z EKR za propozycją zagłosowało 3 deputowanych: Bernd Koelmel i Joachim Starbatty z Niemiec oraz Monica Macovei z Rumunii. Od głosu wstrzymało się 22 eurodeputowanych z tej frakcji w tym wielu Brytyjczyków, z szefem grupy Syedem Kamallem na czele. Wszyscy europosłowie PiS byli przeciwko.

Reklama

Zdaniem europosła PiS Ryszarda Czarneckiego - wypowiedział się w tej sprawie w debacie poprzedzającej głosowanie - nowe przepisy mogą okazać się swoistą puszką Pandory, której nie należy otwierać proponując regulacje mogące, jego zdaniem, być bardzo różnie interpretowane.

"Przyznaję ojczyźnie pana komisarza (Guentera) Oettingera prawo wyboru polityka na wiceszefa Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe - to są wasze sprawy jeżeli tak robicie. Ale skoro my nie chcemy ingerować w wasze sprawy to proszę byście państwo również uszanowali takie kraje, które były tu dzisiaj atakowane, np. Węgry. Oni mają przez kartkę wyborczą ustanowioną demokrację i powinniśmy to respektować. Propozycja powiązania budżetu z politycznymi ocenami praworządności jest kontrowersyjna" - oświadczył Czarnecki.

Przeciwko przepisom opowiedzieli się węgierscy europosłowie należący do Europejskiej Partii Ludowej, a także pojedynczy deputowani ze Słowenii, Słowacji, Chorwacji, Niemiec oraz Rumunii. Z całej EPL skupiającej 217 posłów z 28 państw przeciw były 24 osoby. Wszyscy europosłowie PO, którzy wzięli udział w głosowaniu byli za, natomiast deputowani PSL znaleźli się wśród 16 osób z EPL, którzy wstrzymali się od głosu. Podobnie zrobili Adam Gierek, Krystyna Łybacka i Janusz Zemke z SLD.

"PE w większości chce takich rozwiązań. To jest oczywiście początek negocjacji, wiec można dyskutować jaką formułę ma to przyjąć" - powiedział PAP zajmujący się tą sprawą europoseł PO Jan Olbrycht.

Zwrócił uwagę, że jego ugrupowanie poparło zapisy, by chronić odbiorców końcowych. Przegłosowana propozycja przewiduje, że o ile decyzja w sprawie zawieszenia środków nie stanowi inaczej, rząd nadal będzie musiał wdrożyć odpowiedni program lub fundusz UE i dokonywać płatności na rzecz beneficjentów końcowych, takich jak naukowcy lub organizacje społeczeństwa obywatelskiego.

"To rozporządzenie jest tak drażliwe dla niektórych państw, że będą go chciały używać również jako narzędzia przy dyskusji dotyczącej całego budżetu, gdzie potrzebna jest jednomyślność" - przyznaje Olbrycht.

Europosłowie są teraz gotowi do rozpoczęcia rozmów w sprawie ostatecznego kształtu rozporządzenia z ministrami państw UE, którzy jeszcze nie przyjęli swojego stanowiska.