Chaos, porażka, fiasko, blamaż, klapa, wtopa, żenada. Przez ostatnie miesiące te słowa nie schodziły z nagłówków brytyjskich gazet opisujących spory polityczne wokół wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Jak to się stało, że projekt, który miał być źródłem narodowej dumy, na razie przynosi tylko wstyd?
Atmosferę wokół brexitu najlepiej podsumowuje krótka wymiana esemesów między brytyjskim dziennikarzem Robertem Pestonem a pewnym wysokim rangą członkiem sprawującej rządy w Wielkiej Brytanii Partii Konserwatywnej. ”Niezły bałagan, co?", zagadał żurnalista, nawiązując do napiętej sytuacji politycznej w Londynie. ”Nieprawda„, odparł torys. ”Raczej mega przejebundo na historyczną skalę", dodał.
Przy czym należy nadmienić, że do wymiany doszło w poniedziałek – czyli jeszcze przed środowym głosowaniem dotyczącym twardego brexitu, który pracujący w ”The Independent" Tom Peck opisał słowami: ”Izba Gmin przypominała gonitwę rodem z Benny’ego Hilla, tyle że na kwasie, przez obraz Salvadora Dalego i na statku kosmicznym lecącym w nieskończoność".
>>> Najnowsze wiadomości o brexicie na Forsal.pl Czytaj TUTAJ
Chodzi o to, że rząd przedstawił w środę projekt rezolucji, która wzywała do uniknięcia twardego brexitu – ale tylko 29 marca, nie wykluczając go w późniejszym terminie. Posłowie zgłosili jednak poprawkę, która wykreślała datę, jednocześnie zmieniając tekst rezolucji na potępiający twardy brexit w ogóle. Spiker Izby Gmin John Bercow zarządził, że najpierw odbędzie się głosowanie nad samą poprawką, a dopiero potem nad rządowym tekstem.
Reklama