Zgromadzenie polityczne Europejskiej Partii Ludowej będzie głosowało w środę nad propozycją zawieszenia węgierskiego Fideszu w prawach członka partii - poinformowało PAP źródło zbliżone do szefa frakcji EPL w PE Manfreda Webera.

Jeśli taki wniosek przejdzie, ugrupowanie premiera Węgier Viktora Orbana nie zostanie wykluczone z EPL. To łagodniejsze podejście niż domagali się krytycy posunięć Orbana. 13 ugrupowań wchodzących w skład EPL chciało wykluczenia Fideszu.

Jeśli rządząca na Węgrzech partia zostanie zawieszona w prawach członka, to natychmiast z niej wystąpi – oświadczył w środę minister kierujący kancelarią premiera Węgier Viktora Orbana, Gergely Gulyas.

Gulyas powiedział agencji MTI z Brukseli, że Fidesz będzie mógł pozostać w EPL tylko, jeśli w środę nie dojdzie ani do jego wykluczenia z EPL, ani zawieszenia w prawach członka. Dodał, że Fidesz nie przyjmie do wiadomości zawieszenia i w razie podjęcia takiej decyzji natychmiast wystąpi z EPL.

„Tu idzie od godność Fideszu i całego kraju” – powiedział Gulyas, który jest też wiceprzewodniczącym Fideszu.

Reklama

Według rozmówcy PAP węgierski przywódca "przynajmniej częściowo" zareagował na wszystkie trzy warunki, jakie na początku marca postawił mu Weber.

Chodziło o zdjęcie plakatów z szefem KE Jean-Claude'em Junckerem, na których twierdzono, że chce on wraz z amerykańskim finansistą George'em Sorosem sprowadzić do Europy miliony imigrantów, przeproszenie za słowa, że ci którzy się domagali wyrzucenia Fideszu z EPL za tę kampanię to "pożyteczni idioci" oraz wyjaśnienie sytuacji Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (CEU).

Założony przez Sorosa w latach 90. Uniwersytet Środkowoeuropejski, który wciąż działa na Węgrzech, jest zmuszany do przeniesienia się do Wiednia. Powód to brak umowy z węgierskimi władzami. Weber wyszedł jednak w tym miesiącu z koncepcją, która może zmienić tę sytuację przez włączenie do współpracy z CEU Uniwersytetu Technicznego w Monachium (TUM).

Według Gulyasa w minionych tygodniach Fidesz zrobił wszystko na rzecz kompromisu i – jak ocenił – wypełnił warunki postawione przez szefa frakcji EPL w Parlamencie Europejskim Manfreda Webera.

Propozycja zawieszenia Fideszu w prawach członka, z której szczegółami została zaznajomiona PAP, przewiduje, że Fidesz nie będzie miał prawa głosowania na wszystkich spotkania partyjnych EPL. Partia Orbana nie będzie mogła również proponować kandydatów do zajmowania stanowisk w Europejskiej Partii Ludowej.

Weber proponuje też, żeby dalszym monitorowaniem współpracy pomiędzy EPL i Fideszem zajęła się specjalna komisja, której szefować miałby poprzednik Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej Herman van Rompuy.

Krytycy Orbana od dawna wychodzili z postulatami, by wykluczyć jego ugrupowanie z centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej, ale dopiero kampania, w której wykorzystano wizerunek Junckera uruchomiła formalną procedurę w tej sprawie.

Początkowa reakcja premiera Węgier jeszcze zaostrzyła sytuację. Weber tłumaczył, że Orban spowodował wiele szkód dla różnych ugrupowań wchodzących w skład Europejskiej Partii Ludowej, zwłaszcza tam, gdzie toczą się krajowe kampanie wyborcze, np. w Belgii, Finlandii. "Wypowiedzi Orbana są dla partii w tych krajach obciążeniem" - mówił, odnosząc się do słów o pożytecznych idiotach.

W samej EPL jest podział co do podejścia do Fideszu. W środę przewodniczący Komisji Europejskiej powtórnie opowiedział się za wykluczeniem prawicowo-narodowej partii Orbana z EPL, jednak przewodnicząca współrządzącej w Niemczech Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) Annegret Kramp-Karrenbauer zasugerowała, że członkostwo Fideszu w EPL mogłoby zostać zawieszone do czasu przywrócenia zaufania do węgierskiego ugrupowania. Ostateczna decyzja delegatów wchodzących w skład zgromadzenia politycznego będzie znana późnym popołudniem.

>>> Czytaj także: Dyplomatyczny skandal w Niemczech. Wiceprzewodniczący Bundestagu żąda wydalenia ambasadora USA