List - jak powiedział w poniedziałek rzecznik KE Margaritis Schinas - został wysłany w piątek m.in. do prezydenta oraz premiera Rumunii, jak również przewodniczących obu izb parlamentu.

Zawarte są w nim obawy KE dotyczące praworządności w Rumunii, przede wszystkim co do niezależności sądownictwa i efektywności walki z korupcją w tym kraju, w tym ochrony finansowych interesów UE. Jak dodał rzecznik, dotyczą one również przyjętych ostatnio w Rumunii zmian w kodeksie karnym, które - jak to ujął - niosą ryzyko de facto "sytuacji bezkarności w przypadku przestępstw".

"Jeśli sytuacja się nie poprawi albo jeśli zostaną podjęte dalsze negatywne kroki, takie jak opublikowanie ostatnich zmian w kodeksie karnym, Komisja Europejska bezzwłocznie uruchomi procedury dotyczące praworządności" - oświadczył Schinas. Dodał, że KE jest "strażnikiem traktatów" i nie będzie się wahać, by szybko uruchomić procedury naruszenia unijnego prawa, jeśli będzie to potrzebne.

Rzecznik zaznaczył, że celem KE jest pomóc władzom Rumunii znaleźć rozwiązanie kwestii związanych z praworządnością. "KE jest gotowa do zaangażowania się w konstruktywny dialog z władzami Rumunii i do tego, aby działać wspólnie na rzecz silniejszej Rumunii w Unii Europejskiej" - powiedział Schinas. Nie odpowiedział jednak na pytanie, kiedy wymienione przez niego działania mogą zostać podjęte.

Reklama

Rząd Rumunii od wielu miesięcy oskarżany jest przez opozycję o utrudnianie walki z korupcją wśród polityków i urzędników państwowych.

Rządząca w Rumunii Partia Socjaldemokratyczna (PSD) od wielu miesięcy jest oskarżana przez opozycję, w tym także przez prezydenta kraju Klausa Iohannisa, o utrudnianie walki z korupcją wśród polityków i urzędników państwowych. Rząd znalazł się pod ostrzałem krytyki w połowie 2018 roku, gdy została znowelizowana ustawa antykorupcyjna, co spotkało się z oburzeniem sędziów, prokuratorów, opozycji oraz Rady Europy. Zdaniem przeciwników zmian nowe prawo ma utrudnić ściganie polityków za przestępstwa korupcyjne, na czym najbardziej mógłby skorzystać lider socjaldemokratów Liviu Dragnea. Prezydent Iohannis jest w ostrym konflikcie z lewicowym rządem premier Vioricy Dancili.

W ostatnim czasie głośna stała się też sprawa Laury Codruty Kovesi, zdymisjonowanej przez rząd ze stanowiska szefowej rumuńskiej agencji ds. walki z korupcją (DNA). Kovesi wcześniej swoją działalnością mocno przyczyniła się do ograniczenia korupcyjnych procederów w kraju, w którym skala tego problemu należy do największych w UE.

Na początku marca, gdy Parlament Europejski nominował Kovesi na swoją kandydatkę do objęcia kierownictwa prokuratury europejskiej, rumuńskie władze ogłosiły, że rozpoczynają drugie śledztwo przeciwko niej w związku z domniemanymi nieprawidłowościami w DNA za jej rządów. Na przełomie marca i kwietnia Rumunka została objęta nadzorem sądowym przez organ kontrolujący rumuńskich sędziów i prokuratorów, przez co nie mogła m.in. opuszczać kraju ani rozmawiać z dziennikarzami, musiała też regularnie stawiać się na komisariacie.

Kovesi oświadczyła, że jest niewinna. Na początku kwietnia szef PE Antonio Tajani wyraził zaniepokojenie zarzutami wobec Kovesi, a KE ostrzegła rząd w Bukareszcie przed odwracaniem antykorupcyjnych reform i oświadczyła, że podejmie natychmiastowe działania, jeśli uzna, że Bukareszt narusza rządy prawa. Tego samego dnia rumuński Sąd Najwyższy uchylił zakaz opuszczania kraju dla Kovesi.

>>> Czytaj też: Jean-Claude Juncker: Polsce nie grozi polexit. Podzielamy wspólne wartości