Zgodnie z dekretem opublikowanym w zeszłym tygodniu, właściciele lokali leżących dzielnicach oznaczonych jako najbardziej pożądane, będą musieli negocjować umowy najmu na podstawie cen referencyjnych ustalonych dla każdej nieruchomości. Rozporządzenie to jest zgodne z hiszpańskim prawem krajowym wdrożonym w marcu. Krajowe regulacje mają na celu ograniczenie rocznych podwyżek czynszów do poziomu stopy inflacji, która obecnie wynosi 1,5 proc..

Najgorętsze rynki nieruchomości w Hiszpanii - Madryt, Barcelona, Kraj Basków i Walencja - przyciągnęły w ostatnich latach kapitał od zagranicznych inwestorów. W tych rejonach inwestowały firmy takie jak Blackstone Group i Cerberus Capital Management. Ponadto tysiące prywatnych właścicieli mieszkań przekształciło swoje lokale w całoroczne apartamenty turystyczne.

Partie rządzące w tych regionach za wzrost czynszów obarczają właśnie kapitał zagraniczny i turystów. Dlatego nowymi regulacjami chcą zatrzymać wzrost cen wynajmu lokali.

Zasady napisane przez rząd Katalonii umożliwiają podobne kontrole także w mniejszych miastach regionu. Jednak nie wszędzie będą one potrzebne, ponieważ drastyczne wzrosty cen najmu były w dużej mierze ograniczone do największych miast. Tymczasem większość obszarów wiejskich i mniejszych miejscowości nie wyszła jeszcze w pełni z kryzysu, jaki szalał na rynku nieruchomości w latach 2008–2013. W skali całego kraju w ciągu ostatnich pięciu lat czynsze wzrosły o 2,3 proc., podczas gdy inflacja w tym okresie wyniosła 3,4 proc. - informuje Narodowy Instytut Statystyczny.

Reklama

„Tylko dwa największe miasta, Madryt i Barcelona, odzyskały poziom sprzed kryzysu” - powiedział Pablo Fernandez de Mosteyrin, analityk rynku nieruchomości w Renta 4 Banco w Madrycie. „Tam jest presja cenowa”.

Ale czy administracyjna kontrola cen zdoła uchronić klasę średnią przed nadmiernymi kosztami czynszów? Niektórzy ekonomiści i deweloperzy twierdzą, że nie. Jest natomiast zagrożenie, że takie działanie mogą mieć skutek odwrotny do zamierzonego. Istnieje bowiem groźba przeniesienia większej liczby mieszkań w Madrycie i Barcelonie na krótkoterminowy rynek turystyczny.

>>> Czytaj też: Hiszpania chce ściągnąć emigrantów z powrotem do kraju