Za tydzień Austria rozpocznie wyprowadzanie państwa ze stanu hibernacji. Gospodarka ma zacząć działać na zasadach zbliżonych do tych sprzed kryzysu COVID-19 już 1 maja. O podobnym kroku myślą m.in. Niemcy, Czesi i Włosi
Władze w Rzymie podały, że liczba zgonów była w ubiegły weekend najniższa od dwóch tygodni. Spadła również liczba pacjentów poddanych intensywnej terapii.
– Krzywa ustabilizowała się. Zaczęła nawet opadać – mówił Silvio Brusaferro, szef włoskiego Instytutu Zdrowia. – Naszym celem jest zbudowanie warunków, w których będzie można żyć z wirusem – mówił z kolei minister zdrowia Roberto Speranza. Włochy pozostaną zamknięte do 13 kwietnia. Po tej dacie spodziewane jest dalsze utrzymanie obecnych restrykcji jeszcze przez pewien czas. Tzw. faza druga walki z kryzysem ma polegać na powolnym zdejmowaniu ograniczeń w poruszaniu się. Utrzymane ma zostać obowiązkowe zachowywanie odległości między ludźmi i nakaz noszenia maseczek w miejscach publicznych. Na dużą skalę ma zostać wprowadzone śledzenie ruchu ludności poprzez aplikacje w smartfonach.
W Austrii z kolei już od przyszłego tygodnia mają zostać otwarte sklepy o powierzchni poniżej 400 mkw. W miejscach publicznych będzie można jednak pojawiać się tylko w maseczce (to samo dotyczy transportu publicznego). Równocześnie, jak zapowiedział kanclerz Sebastian Kurz, do połowy kwietnia mają zostać rozszerzone możliwości oddziałów intensywnej terapii, tak by system ochrony zdrowia nie załamał się. – Krok po kroku będziemy się otwierać – mówił wczoraj szef rządu. Dalsze decyzje o odmrażaniu mają jednak zależeć od przebiegu krzywej zakażeń. Jeśli znów zostanie zaobserwowany wzrost, realny jest powrót do obecnych restrykcji. W Austrii cały czas nie ma zajęć w szkołach, zamknięte są sklepy, które nie mają podstawowego znaczenia dla zaopatrywania ludności w żywność i materiały pierwszej potrzeby, obowiązuje również zakaz zgromadzeń.
O planach liberalizacji reżimu koronawirusowego mówią również władze Czech. Minister szkolnictwa tego kraju Robert Plaga informował niedawno, że w połowie maja mogą zostać ponownie otwarte szkoły. Dwa tygodnie po tej decyzji mogłyby zostać przeprowadzone wszystkie zaległe egzaminy. Minister informował o ich „uproszczonej formie”. Nieco inne mają być również zasady promocji do następnej klasy.
Reklama
2 kwietnia w wywiadzie dla „Blesk” premier Andrej Babiš mówił z kolei o powrocie Czechów do normalnego życia na początku czerwca. W kraju testowany jest system „inteligentnej kwarantanny”, czyli śledzenia osób zakażonych i tych, które miały z nimi kontakt za pomocą aplikacji, danych lokalizacyjnych i bankowych.
Póki co do 11 kwietnia obowiązują jednak ścisłe restrykcje: w miejscach publicznych konieczne jest noszenie maseczek, ograniczono prawo do przemieszczania się, otwarte są jedynie sklepy spożywcze i apteki. Szef sztabu kryzysowego i wiceminister zdrowia Roman Prymula mówił, że kontrole graniczne mogą pozostać w mocy nawet przez dwa lata. – Musimy uniknąć drugiej lub nawet trzeciej fali pandemii – komentował minister zdrowia Adam Vojtěch. – Ludzie powinni unikać wyjazdów do innych krajów takich jak Włochy, Francja, Hiszpania czy Niemcy – mówił.
Również analitycy za Odrą apelują o stopniowe znoszenie restrykcji. Grupa niemieckich ekonomistów, prawników i psychologów opracowała szczegółowy plan stopniowego uchylania ograniczeń i napędzania gospodarki. Politycy są w kwestii jego realizacji podzieleni. Zwykli Niemcy z kolei – jak wynika z najnowszego sondażu – w większości popierają obowiązujące restrykcje.
14-osobowa, interdyscyplinarna grupa ekspertów, na której czele stoją Clemens Fuest, szef monachiskiego Instytutu Badań nad Gospodarką (Ifo) i Martin Lohse ze Stowarzyszenia Niemieckich Przyrodników i Lekarzy (GDNAe), postuluje jak najszybsze rozpoczęcie stopniowego znoszenia ograniczeń nałożonych na Niemców w związku z pandemią koronawirusa. Działania rządu powinny – jak doradzają naukowcy – wciąż uwzględniać ryzyko i skupiać się na zapewnieniu bezpieczeństwa obywatelom, ale jednocześnie stwarzać gospodarce i społeczeństwu szansę wyjścia ze stanu hibernacji.
Na początku powinny być zatem zniesione restrykcje w branżach, czy sferach życia, gdzie zakaz kontaktów generuje największe koszty ekonomiczne. Powrót do normalności mógłby się zacząć w regionach, gdzie stopień zachorowań jest niski, a liczba miejsc w szpitalach wystarczająca. Utrudnienia powinny być również zdjęte z branż czy konkretnych zakładów o wysokim poziomie automatyzacji, gdzie ryzyko zakażenia jest minimalne. Ma to dotyczyć też szkół i uniwersytetów, ponieważ uczniowie i studenci ze względu na wiek nie należą do grupy największego ryzyka.
– Należy się spodziewać, że pandemia będzie nas zajmować jeszcze przez wiele miesięcy, ale ostatecznie tylko nasz układ odpornościowy będzie w stanie nas ochronić. Dlatego potrzebujemy elastycznej strategii reagującej na ryzyko. Całkowite zamknięcie nie jest natomiast skutecznym długoterminowym rozwiązaniem – przekonywał Lohse.
Takie podejście podziela też niemieckie MSW. Z poufnych dokumentów, do których dotarł tygodnik „Focus”, wynika, że szef resortu, bawarski chadek Horst Seehofer chce, by po Wielkanocy otwarte zostały szkoły i przedszkola. Stopniowe zmniejszanie ograniczeń w życiu publicznym ma napędzać konsumpcję. Według MSW ograniczenia powinny też zostać uchylone w „wielu obszarach usług związanych z biznesem” – czyli dla księgowych i doradców podatkowych, aż po warsztaty samochodowe.
W tej kwestii niemiecki rząd nie jest jednak jednomyślny. Szef dyplomacji Heiko Maas (SPD) zaapelował w jednym z wywiadów o dyscyplinę i przestrzeganie zakazów.
Również większość obywateli RFN jest za utrzymaniem ograniczeń. Zadeklarowało to 56 proc. ankietowanych w sondażu przeprowadzonym przez instytut badania opinii Civey na zlecenie tygodnika „Der Spiegel”. 29 proc. uważa wręcz, że są one niewystarczające. Tylko 15 proc. Niemców chciałaby ich złagodzenia.
Premier Bawarii Markus Söder (CSU), w którego landzie swoje siedziby mają m.in. BMW, Audi, Siemens czy Adidas, jest przekonany, że niemiecki model gospodarczy oparty na eksporcie jeszcze długo nie będzie skutecznie działać. – Dlatego trzeba zwiększyć konsumpcję wewnętrzną. Da się to osiągnąć poprzez rezygnację z podwyżek podatków i ich obniżanie. Szczególnie ważne jest obniżenie podatku dochodowego, tak by pracownicy mieli więcej pieniędzy w kieszeni – przekonywał w wywiadzie dla „Bild Am Sonntag” Söder, który dzięki zdecydowanej reakcji na epidemię awansował na 2. miejsce w rankingu najlepiej ocenianych polityków w Niemczech.
Zupełnie inny pomysł ma współprzewodnicząca socjaldemokratów (SPD) Saskia Esken, która chciałaby obłożyć majątki najbogatszych Niemców jednorazową daniną na rzecz budżetu. SPD i CSU tworzą wspólnie z CDU koalicję rządową w RFN.
Tymczasem największa partia opozycyjna w Bundestagu – narodowo-konserwatywna Alternatywa dla Niemiec (AfD) – upatruje ratunku dla Niemieckiej gospodarki m.in. w Rosji. Partia ta była od początku przeciwna unijnym sankcjom nałożonym na Kreml za aneksję Krymu i wywołanie wojny na Ukrainie. Obecnie zyskała dodatkowy argument za ich zniesieniem.
Znoszenie ograniczeń w poruszaniu się i restart państwa mają nieoczekiwane konsekwencje w Chinach. W weekend na popularnym szlaku turystycznym w górach Huang Shan na wschodzie kraju pojawiły się tłumy. Prawo do przebywania w tym rejonie mieli tylko ci, którzy byli w stanie przedstawić zaświadczenie zdrowotne (w formie aktualizowanej informacji za pośrednictwem aplikacji na smartfonie), w maseczce i po zmierzeniu temperatury. ©℗