Premier Węgier Viktor Orban nazwał w piątek najważniejszym celem na najbliższe półtora roku doprowadzenie do tego, by polityka gospodarcza i budżet UE wspierały węgierskie cele, w tym w sferze migracji. Szef rządu mówił o tym w Radiu Kossuth.

„Węgry nie są uzależnione od pieniędzy unijnych, stoimy na własnych nogach. Nasze finanse mają się dobrze, nasza gospodarka rośnie, a więc także bez pieniędzy UE możemy prowadzić udaną politykę gospodarczą, ale łatwiej byłoby nam o sukces, gdyby także polityka gospodarcza i budżet UE wspierały węgierskie cele. Osiągnięcie tego będzie najważniejszym zadaniem na następne półtora roku” – oznajmił Orban.

Za element „wielkiej walki” w następnym okresie uznał to, jak UE będzie przeznaczać środki na ochronę granicy. Jego zdaniem obecnie robi to „nie tak, jak należałoby”, gdyż - ocenił - w istocie wspomaga przybywanie migrantów.

„Finansują nie ochronę granicy, tylko przepuszczanie przez nią. My byśmy chcieli, aby wspierali naszą straż graniczną, policjantów, żołnierzy, nasze ogrodzenie, jego techniczne funkcjonowanie i pokrywali część naszych wydatków. W ciągu następnego roku lub dwóch lat będzie wielki spór o to, czy to możliwe” - powiedział szef węgierskiego rządu.

Jak ocenił, dotąd na czele UE stali politycy proimigracyjni, którzy w gruncie rzeczy próbowali zalegalizować nielegalną imigrację.

Reklama

„Ich zdaniem Europie i ich krajom dobrze robi, jeśli przybywają migranci z Azji i Afryki. Mają tylko jeden cel: żeby ci, którzy przybywają, nie byli nielegalni, a legalni. My natomiast mówimy, że problem spadku liczby ludności Europy należy rozwiązywać nie imigracją, tylko wspieraniem rodzin” – powiedział Orban.

Przyznał jednak, że Węgry w tym sposobie myślenia są jeszcze w mniejszości, choć „rośnie nasz obóz”.

Jego zdaniem „kolejną wielką kwestią sporną” jest to, że „najważniejszym wsparciem dla polityków proimigracyjnych są tworzące sieć, nieprzejrzyście działające i finansowane organizacje obywatelskie, czy może pseudoobywatelskie, nazwijmy je NGO”.

Jak ocenił Orban, w większości krajów wyborcy nie popierają proimigracyjnej polityki UE, proimigracyjni politycy europejscy nie mogą się więc opierać na obywatelach Europy, bo ci się z nimi nie zgadzają. Mogą się natomiast oprzeć na „zorganizowanych grupach proimigracyjnych, które z punktu widzenia całej ludności są mniejszościowe”. Grupy te są „bardzo agresywne, przemocowe” i „mają za sobą międzynarodowe siatki, jedną z ich emblematycznych postaci jest (amerykański finansista) George Soros” - dodał.

„Unijny przywódcy popierający imigrację robili dotąd tak, że nieprzyzwoicie napychali je pieniędzmi z unijnego budżetu. Tym organizacjom działającym wbrew woli większości przypadały ogromne sumy. Chcielibyśmy położyć temu kres” – oznajmił Orban.

Podkreślił, że chciałby, aby instytucje unijne jasno powiedziały, że z unijnego budżetu nie wolno dawać pieniędzy NGO.

„Jeśli chcemy popierać organizacje obywatelskie, niech to będzie sprawa każdego rządu narodowego i państwa członkowskiego. To nie do przyjęcia, że z Brukseli są popierane organizacje, które działają w Polsce, Węgrzech czy Francji. Niech Francuzi, Węgrzy i Polacy decydują, czy chcą wspierać te organizacje, czy są one pożyteczne z punktu widzenia francuskich, polskich czy węgierskich interesów. Ale moim zdaniem nie może być tak, żeby je finansowały w nieprzejrzysty sposób obce mocarstwa z pieniędzy unijnych” – powiedział.

Dodał, że z nominowaniem Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej „dostaliśmy szansę”, by Europa była silna i jednocześnie były respektowane interesy narodowe.

>>> Czytaj też: Gra o Hongkong i Wielkie Chiny