Niedzielne zwycięstwo Angeli Merkel w wyborach do Bundestagu da jej czwartą kadencję na fotelu kanclerza. To wielkie osiągnięcie, szczególnie, że jeszcze 2015 roku, gdy jej popularność na fali kryzysu migracyjnego, gwałtownie spadła, niewielu przewidywało taki rozwój wydarzeń. Żywotność Merkel, oparta na ostrożnym połączeniu zasad i pragmatyzmu, zasługuje na to, aby ją pochwalić.

Oczywiście sukces ten został nieco przyćmiony przez wejście do parlamentu skrajnie prawicowej, antyimigranckiej Alternatywy dla Niemiec (AfD). Mimo to jednak największym wyzwaniem dla Angeli Merkel nie będzie walka z tym ugrupowaniem, ale próba zbudowania i przewodzenia nowej koalicji. Zadanie to będzie prawdziwym testem umiejętności niemieckiej kanclerz.

Jej ugrupowanie – CDU/CSU – zdobyło 33 proc. głosów. To wynik znacznie gorszy niż w czasie poprzednich wyborów z 2013 roku, gdy chadecja zdobyła aż 41,5 proc. głosów. Dużo głosów stracił także koalicyjny partner Angeli Merkel – socjaldemokraci. Udział SPD w wyborczym torcie spadł w tym roku do 20,5 proc., a partia zapowiedziała przejście do opozycji. Trzecie miejsce z wynikiem 12,6 proc. przypadło AfD. Sytuacja taka sprawiła, że ugrupowanie Angeli Merkel musi szukać koalicjantów wśród centroprawicowych Wolnych Demokratów (FDP), którzy zanotowali 10,7-proc. wynik oraz centrolewicowych Zielonych z wynikiem 8,9 proc. Stworzenie nowego rządu może zająć tygodnie, a nawet miesiące.

Poparcie dla antymimgranckiej AfD jest postrzegane jako głosy protestu. Partia ta zdołała przyciągnąć szczególną mieszankę wyborców: tych, którzy głosowali po raz pierwszy; konserwatystów zniechęconych CDU/CSU oraz wyborców ze wschodnich landów Niemiec znajdujących się w gorszej pozycji gospodarczej. Prawie jedna szósta wyborców AfD głosowała w przeszłości na partie lewicowe. Ideologicznie zatem Alternatywa dla Niemiec jest bardzo podzielona, a różnice uwydatniły się jeszcze bardziej w momencie wyborczego sukcesu. Polityk klasy Angeli Merkel powinien umieć wykorzystać tę słabość AfD.

Reklama

Zbudowanie i zjednoczenie nowej koalicji może się okazać znacznie trudniejsze dla niemieckiej kanclerz. Jedno jest pewne – niemiecka gospodarka kwitnie. Bezrobocie spadło do poziomu 3,7 proc. z 11 proc. w 2005 roku, wzrost gospodarczy jest zdrowy, a kasa państwa notuje nadwyżkę budżetową. To zresztą był główny przekaz Angeli Merkel do elektoratu. Istnieją jednak pewnie zaniedbane obszary, które wymagają uwagi, począwszy od słabej infrastruktury cyfrowej, a skończywszy na braku konkurencji w obszarze usług. Zbudowanie międzypartyjnego poparcia dla nowych programów rządowych nie będzie łatwe.

Jeszcze większym wyzwaniem dla Niemiec będzie zmierzenie się z rolą lidera w Unii Europejskiej. Unia walutowa pozostaje niedokończona, a bliższa współpraca w obszarze polityki fiskalnej może okazać się niezbędną do zapewnienia długoterminowej stabilności. Tymczasem potencjalny koalicjant Merkel – partia FDP – pozostaje sceptyczny co do dalszej integracji, chce raczej mniejszej centralizacji Unii Europejskiej. Bez poparcia socjaldemokratów będzie znacznie trudniej dla Angeli Merkel zwiększyć transfery fiskalne w ramach Wspólnoty, a tego wymaga dziś Unia Europejska.

Z pewnością perspektywa czwartej kadencji Angeli Merkel to dobra wiadomość, a oceny zagrożenia, jakie może się wiązać z AfD, są przesadzone. Partia ta wciąż jest marginalna, a jej wynik nie jest większy niż w przypadku innych tego typu partii w Europie. Alternatywa dla Niemiec nie będzie miała zatem wpływu na politykę. Prawdziwym wyzwaniem dla Angeli Merkel będzie stworzenie nowej koalicji rządowej, która będzie musiała działać w obliczu rosnących oczekiwań nie tylko Niemiec, ale przede wszystkim Europy.

>>> Czytaj też: Świetnie jest być Niemcem. Oto ranking najbardziej wartościowych narodowości